Zdziwaczeć z miłości…

Ewangelia wg św. Mateusza 17,10-13

Kiedy schodzili z góry, uczniowie zapytali Jezusa: «Czemu uczeni w Piśmie twierdzą, że najpierw musi przyjść Eliasz?» On odparł: «Eliasz istotnie przyjdzie i wszystko naprawi. Lecz powiadam wam: Eliasz już przyszedł, a nie poznali go i postąpili z nim tak, jak chcieli. Tak i Syn Człowieczy ma od nich cierpieć». Wtedy uczniowie zrozumieli, że mówił im o Janie Chrzcicielu.


Przez czas Adwentu przeprowadza nas św. Jan Chrzciciel. To wyjątkowa postać – choćby przez fakt, że to właśnie jemu w liturgii poświęcamy aż dwa dni: jednego dnia wspominamy narodzenie Jana, innego dnia jego męczeńską śmierć. Nawet Apostołowie Piotr i Paweł nie dostępują w liturgii takiego zaszczytu. A Jan Chrzciciel owszem.

To bez wątpienia człowiek ogromnego zawierzenia. Gdyby nie uwierzył, nigdy nie odważyłby się dla Jezusa tak zdziwaczeć. Bo jak, jeśli nie zdziwaczeniem nazwać sposób, w jaki żył? Ubierał się w sierść wielbłąda, żywił się szarańczą maczaną w miodzie. I do tego te jego dziwne słowa kierowane do faryzeuszów: ,,Plemię żmijowe, kto wam pokazał, jak uciec przed nadchodzącym gniewem?” Określenie ,,plemię żmijowe” bynajmniej do komplementów nie należało. Można by powiedzieć: Facet, kto ci dał prawo tak do nas mówić?

Gdyby Jan nie miał przekonania, że Jezus rzeczywiście jest Synem Bożym, pewnie nigdy nie odważyłby się tak przemawiać. Tak jak nie odważyliby się zginąć śmiercią męczeńską Apostołowie, gdyby mieli jakiekolwiek podejrzenia co do bóstwa Jezusa.

Jan Chrzciciel podpadł nie tylko faryzeuszom i saduceuszom. Podpadł też królowi i dlatego właśnie zginął. Nie podpadł jednak Jezusowi, nie cofnął się przed ,,przygotowaniem drogi Panu.” Nie zawahał się nieść orędzia prawdy wszystkim, których spotykał. Nie miało znaczenia, czy osobą potrzebującą prawdy jest faryzeusz czy sam król. Liczyło się tylko jedno: wzywanie do nawrócenia.

Bóg wzywa nas, byśmy byli jak Jan Chrzciciel.Bym dla Królestwa Bożego był radykalny i bezkompromisowy. Bym szukał – jak Jezus – każdej zagubionej owcy.

Komu ostatnio zwróciłem uwagę na złe postępowanie?
Kogo ostatnio po bratersku napomniałem?
Komu wskazałem lepszą drogę postępowania, niż ta obrana przez niego?

Nikt nikogo nie zwalnia z potrzeby nawracania siebie i z obowiązku nawoływania innych do nawrócenia. A już na pewno nie zwalnia nas z tego święta Ewangelia. Niech więc św. Jan Chrzciciel ciągle nam o tym przypomina i niech wyprasza nam wszystkim łaskę odwagi.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.