Miejsce łaski…

Muszę powiedzieć, że choć bardzo lubię czytać i ostatnio czytam naprawdę dużo, nie mam jakiegoś jednego ulubionego pisarza. Czytam różnych autorów – jedni trafiają do mnie bardziej, inni wcale. Ostatnim, bardzo cennym dla mnie odkryciem pisarskim, jest o. Piotr Rostworowski OSB/EC. Postać niestety mało znana, także w polskim Kościele. Czasem wspominany jest jako spowiednik krakowskiego kardynała Karola Wojtyły.

Ojciec Piotr to benedyktyn, pierwszy polski przeor odnowionego w 1939 roku klasztoru w Tyńcu. Więzień za czasów PRL. Następnie kameduła – przeor eremów w Polsce, Kolumbii i we Włoszech. Podjął życie rekluza (rekluzja polega na całkowitym odseparowaniu się od otoczenia poprzez zamurowanie się we własnej celi i podjęcie licznych praktyk pokutnych). Niestety, na rok przed swoją śmiercią doznał wylewu i częściowego paraliżu ciała. Po żmudnej rehabilitacji wrócił jednak do eremu. W dniu 15 kwietnia 1999 r. odprawił swoją ostatnią Mszę św. Zmarł 30 kwietnia 1999 r. w szpitalu w Albano we Włoszech. Został pochowany w Eremie Tuscolano we Frascati. Po jego śmierci Jan Paweł II napisał ,,Ojciec Piotr był zawsze bliski mojemu sercu.”

Książka, którą wczoraj odłożyłem na półkę nosi tytuł ,,Miejsce łaski.” Ojciec Piotr pisze tam przede wszystkim o życiu zakonnym, ale owo tytułowe ,,miejsce łaski” rozciąga także na cały Kościół. Ukazuje nam prawdę o tym, że cały Kościół jest przestrzenią działania wielorakiej łaski Bożej i że sama przynależność do Kościoła już jest łaską, która winna być nie tylko przez człowieka przyjęta, ale która także domaga się od człowieka bardzo konkretnej odpowiedzi.

By nie kończyć tylko na przybliżeniu osoby autora, zacytuję tutaj jedną z jego myśli. Niech będzie ona zachętą do osobistej refleksji. Ojciec Piotr pisze:

Człowiek został stworzony na obraz Boży, ale nie tak, jak obraz malowany na płótnie jest odbiciem swego wzoru. Obraz malowany na płótnie nie zmienia się. Osoba, którą przedstawia, może już dawno nie istnieje, a obraz zachowuje wciąż jej rysy. Skoro bowiem został namalowany, nie zachowuje już żadnej relacji ze swoim wzorem, istnieje niezależnie od niego. Obraz Boży w duszy człowieka ma pewne podobieństwo do odbicia w zwierciadle. Zwierciadło odbija swój przedmiot, gdy jest ku niemu zwrócone, gdy zaś je odwrócimy, obraz ginie. Wprawdzie odbicie Boga w duszy człowieka nigdy całkowicie nie ginie, ale może zanikać i słabnąć, albo nabierać wyrazistości aż do osiągnięcia prawdziwego podobieństwa do Boga. Obraz Boga w duszy nie powinien być rozumiany statycznie, ale dynamicznie.

A na koniec jeszcze słowo od o. Leona

https://www.youtube.com/watch?v=bhCU9sXUT7U

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.