Jezus jak powietrze…
Wczoraj wróciłem do książki Daniela Ange pt. Zraniony Pasterz. Pierwszy raz przeczytałem ją wiele lat temu, kiedy miałem okazję być na spotkaniu z o. Danielem w krakowskim kościele ojców karmelitów na Rakowickiej. Urzekł mnie wtedy swoją prostotą i tym, w jaki sposób mówił o Jezusie. To właśnie po tym spotkaniu sięgnąłem po Zranionego Pasterza.
Wczoraj znów sięgnąłem po tę lekturę. Ta cieniutka książeczka uświadamia nam jedną wielką – niestety przez wielu zapomnianą – prawdę. Prawdę o tym, że Jezus jest zawsze przy nas. Bez względu na to, co w życiu przeżywamy, On ciągle jest blisko. Nie tylko jest, stoi, przygląda się. On angażuje się całym sobą w nasze życie. Cieszy się wtedy, kiedy my się cieszymy i płacze, gdy widzi, że my płaczemy. To On stawia na naszych drogach właśnie te, a nie inne osoby i to On sprawia, że przeżywamy takie, a nie inne doświadczenia.
Daniel Ange podpowiada nam taki właśnie sposób patrzenia na naszą relację z Jezusem. On nie jest i nigdy być nie może tylko jakimś dodatkiem do naszego życia. On musi być w naszym życiu jak powietrze – niewidoczny ludzkim okiem, ale do życia niezbędny.