,,A nasze serca zimne jak lód i próżny dla nich Twej męki trud.”
Wczoraj odprawiałem w parafii dwie Msze św. Na obu mówiłem kazanie. Trzeba przyznać, że choć nie były to Msze pogrzebowe, oba kazania były dość smutne.
Mówiłem o sytuacji z Jarosławca, o której możecie przeczytać poniżej. Mówiłem o tym, że często Bóg rzuca w nasze serca ziarna swojej Ewangelii, ale one nie tylko nie wydają stokrotnego plonu, ale często nie wydają nawet dziesięciokrotnego. Często nie wydają zupełnie żadnego plonu, tak jakby Bóg zamiast ziarna zasiewał w naszych sercach zwykłe kamienie. Jesteśmy głusi… Tak, tak, wszyscy jesteśmy głusi i wszyscy (jedni częściej, inni rzadziej, ale wszyscy) próbujemy czasem głosić i żyć nie Jezusową Ewangelią, ale swoją własną.
Patrzę na to, co dzieje się dziś w polityce. Kłamstwa, oszusta, nepotyzm, korupcja, podsłuchy i co? Jeden sondaż, drugi i trzeci pokazują dokładnie to samo. Ci, którzy kłamią, oszukują, kradną nadal na prowadzeniu. Owszem, wiarygodność sondaży można by zakwestionować, ale ten wpis opieram nie tylko na sondażach. Pytam znajomych, kolegów, parafian i co słyszę? Dokładnie to samo, co pokazują sondaże.
Pytam się: dlaczego? Dlaczego w naszym kraju jest tak ogromne przyzwolenie na to, co obserwujemy obecnie? Odpowiedź jest bardzo prosta. Przestało nas boleć to, że politycy kłamią, bo sami od dawna nie żyjemy w prawdzie. Przestało nam przeszkadzać, że ci u władzy kombinują, bo sami się kombinować nauczyliśmy. Nie boli nas to, że u góry panuje kolesiostwo, bo pewnie na miejscu tych u władzy robilibyśmy dokładnie to samo.
Dajemy ciche przyzwolenie na zło, bo sami – choć pewnie na mniejszą skalę – postępujemy dokładnie tak samo. I dopóki tego nie zmienimy, ziarno Ewangelii rzucane w nasze serca nie wyda żadnego plonu. Nic przecież dobrego nie wyrośnie na ziemi, która jest sucha i twarda. Dokładnie tak jak serca większości z nas…
Wszyscy, i nie wszyscy…na szczęście…i dzięki Bogu!
A reszta wynika z języka. Ilu ludzi, tyle języków. Babel. Jedno słowo, zdanie, a zrozumiane tylekroć różnie kontekstowo, ilu ludzi je usłyszy. I tak je słyszy, jak chce je usłyszeć. „Bo drogi wasze nie są drogami moimi, i myśli wasze nie są myślami moimi”. Żeby rozumieć, co mówi Bóg, trzeba się Jego języka nauczyć. A nauczyć się go można przebywając, przesiadując i rozmawiając z Bogiem (tak, jak jest z każdym językiem). Potrzeba więcej czasu spędzać z Bogiem. I nie będzie pomieszania pojęć i niezrozumienia. I nie będzie tylu ewangelii, ilu ludzi. Niebo na ziemi też jest 🙂