BMW czyli bardziej, mocniej, więcej…
Dzisiejsza Ewangelia (Jan 1, 35-42) ukazuje nam Jana Chrzciciela, dającego świadectwo o Jezusie wobec swoich uczniów. Można by zatrzymać się dzisiaj przy tym Janowym wyznaniu wiary – byłoby przecież o czym dumać – ale chciałbym, abyśmy popatrzyli dziś bardziej właśnie na tych uczniów.
Stoją przy swoim nauczycielu – Janie. Chodzą za nim już jakiś czas, słuchają go. Ale kiedy ich dotychczasowy nauczyciel wskazuje na Jezusa, oni zostawiają go i idą za ,,Barankiem Bożym.” To musiało być niesamowite. Ewangelista zapisał tylko, że: ,,dwaj uczniowie usłyszeli, jak (Jan Chrzciciel) mówił i poszli za Jezusem.” Czy Jan się tego spodziewał?
Dobre pytanie…
Obaj – Andrzej i drugi, bezimienny uczeń Jana – uświadamiają nam dzisiaj prawdę o tym, że w życiu duchowym ciągle musimy szukać czegoś więcej. Potrzeba ciągłych poszukiwań, ciągłego wypatrywania prawdziwego ,,Rabbi.” Nie są szczęśliwi ci, którzy w swoim życiu duchowym powiedzieli sobie ,,wystarczy.”
Nie są szczęśliwi ci, którzy na płaszczyźnie swojej duchowości spoczęli już na przysłowiowych laurach. Prawdziwa wiara domaga się od nas ciągłego wypływania na głębię, ciągłego poszukiwania i ciągłego wzrostu. Można powiedzieć nawet – i nie będzie w tym żadnej przesady – że nasze życie duchowe domaga się od nas ciągłego wyruszania w nieznane (jak uczniowie Jana) i nie poprzestawania na tym, co już dotąd odkryte.
Może więc warto w kontekście dzisiejszej Ewangelii zadać sobie kilka prostych pytań: Czy ja w moim życiu duchowym nie powiedziałem sobie: wystarczy? Czy z jakiegoś powodu na płaszczyźnie mojego ducha nie zaciągnąłem ręcznego hamulca? Co może wskazywać na to, że w dziedzinie mojej duchowości naprawdę chcę czegoś więcej? Te pytania, oczywiście, mogą pozostać retorycznymi. Ale czy nie warto pokusić się o szczerą odpowiedź?