Bóg albo nic…
No dobra… Sporo się w kraju dzieje, ale przecież nie samą polityką żyje człowiek. Może dziś słowo o ostatniej książce, którą przeczytałem. Nie ukrywam, że pozycja godna tego, by po nią sięgnąć.
Pewnie wszyscy pamiętamy niejakiego kard. Saraha. Tak, to ten sam, który ostatnio proponował częściowy powrót do dawnej, przedpoborowej liturgii. To on mówił o tym, że trzeba, aby księża znów odwrócili się do ludzi plecami, by na nowo zgłębiali i przekazywali istotę Eucharystii, która – zdaniem kardynała – coraz częściej gdzieś nam się gubi.
Wówczas byłem jednym z tych, którzy mówili, że zmiana orientacji (kierunku) w liturgii niczego nie zmieni. Uważam tak do dziś, ale – po lekturze bardzo ciekawego wywiadu z hierarchą – patrzę na niego samego i na wiele jego pomysłów nieco inaczej.
Już sam kardynał wydaje się swego rodzaju fenomenem. Przyszedł na świat w odległym zakątku Afryki, w rodzinie plemienia Koniagi, która miała tylko chatę z cegieł. W wieku jedenastu lat (!!!) opuścił swoją wioskę, by wstąpić do niższego seminarium. Przyjął święcenia kapłańskie w kraju rujnowanym przez jedną z najkrwawszych dyktatur w Afryce. W wieku trzydziestu trzech lat (!!!) został najmłodszym arcybiskupem na świecie. W 2001 roku Jan Paweł II wezwał go do Rzymu, w 2010 roku Benedykt XVI mianował go kardynałem, a obecny papież uczynił z niego jednego ze swoich najbliższych współpracowników, stawiając go na czele Kongregacji ds. Kultu Bożego i Dyscypliny Sakramentów. To właśnie dlatego kardynał Sarah ma mandat do tego, by mówić i zmieniać liturgię Kościoła.
Książka – wywiad zatytułowana ,,Bóg albo nic – rozmowa o wierze” została przetłumaczona jak dotąd na dwanaście języków i rozeszła się już w wyjątkowo dużych nakładach. Nie dziwię się… Warto po nią sięgnąć, chociaż nie da się ukryć, że nie jest to książka łatwa. Bo i tematy w niej poruszane łatwe nie są.
Niech mi wolno będzie – w ramach reklamy, a jakże !!! – zacytować kardynała w kwestii liturgicznych obrzędów, jakie znamy z filmów o Afryce. Tak często spotykam się z zarzutem, że nasza polska liturgia jest smutna i niezrozumiała. Tak wielu ludzi mówi o tym, że Msza św. powinna być radosna, ze śpiewami i tańcami, jak w Afryce. Oto, co na ten temat mówi kard. Robert Sarah:
,,Kiedy w Afryce biorę udział we Mszach św., które trwają nawet sześć godzin, widzę tylko święto przynoszące ludziom osobistą satysfakcję. Mocno wątpię w prawdziwe spotkanie z Bogiem w takich momentach ciągłego podekscytowania i tańców mało sprzyjających spotkaniu z Tajemnicą. Bóg brzydzi się rytualizmami, w których człowiek satysfakcjonuje samego siebie. Nawet jeśli trzeba dzięki składać za rzeczywistą żywotność naszych afrykańskich liturgii, wypełnienie Tajemnicy śmierci i zmartwychwstania elementami czy dodatkami obcymi Eucharystii sprawia wrażenie, że celebrujemy samych siebie. Bezwzględnie musimy starać się ponownie uczynić to, co uczynił Jezus. Pamiętajmy Jego Słowo: To czyńcie na Moją pamiątkę.”
To tylko jedna z bardzo wielu wypowiedzi kardynała. Warto sięgnąć po tę książkę, by wsłuchać się w to, co ten hierarcha ma nam do powiedzenia. A mówi o tym wszystkim kierowany autentyczną troską o to, by liturgia służyła rzeczywiście naszemu spotkaniu z Bogiem.