Cud na wyciągnięcie ręki…
Mk 9,38-40
Apostoł Jan rzekł do Jezusa: «Nauczycielu, widzieliśmy kogoś, kto nie chodzi z nami, jak w Twoje imię wyrzucał złe duchy, i zabranialiśmy mu, bo nie chodził z nami». Lecz Jezus odrzekł: «Nie zabraniajcie mu, bo nikt, kto czyni cuda w imię moje, nie będzie mógł zaraz źle mówić o Mnie. Kto bowiem nie jest przeciwko nam, ten jest z nami».
Zatrzymuje mnie dziś w tym fragmencie Ewangelii ten ciekawy dialog Jana z Jezusem. Kiedy ten pierwszy – zapewne w przypływie szczerości – mówi do Jezusa o wyrzucaniu złych duchów, Mistrz odpowiada, mówiąc o… czynieniu cudów. Wyrzucanie złych duchów nazywa cudem.
Pobieżna i szybka lektura tego fragmentu może sprawić, że tę prawdę zwyczajnie przeoczymy. A tymczasem Jezus uświadamia nam dzisiaj, że zawsze, ilekroć podchodzimy do kratek konfesjonału, uczestniczymy w prawdziwym cudzie.
Zapewne setki albo i tysiące razy zdarzały Ci się klękać przy konfesjonale. Czy rzeczywiście kiedykolwiek pomyślałeś o tym, że za chwilę doświadczysz cudu? Pewnie nie… Zwykle przy spowiedzi myślimy o dziesiątkach innych rzeczy: Czy wszystko powiem? Czy niczego nie zapomnę? Czy ksiądz mnie zrozumie? Jak mnie oceni? Co sobie o mnie pomyśli?
Tymczasem wcale nie to jest najważniejsze – najważniejsze jest to, że za każdym razem w czasie spowiedzi dokonuje się Cud Miłosierdzia. Miłosierdzia, które – jak często przypomina nam abp Ryś – jest skandalem. Bóg przebacza i zapomina wszystko, co szczerze Mu w konfesjonale wyznajemy. Niesamowite…
Wielu z nas nie przeżywa spowiedzi jak cudu. Widać to m.in. w braku przygotowania do tego sakramentu, w braku rachunku sumienia, w braku modlitwy przed spowiedzią i dziękczynienia po niej. Takie spowiedzi też są piękne i ważne, ale czy towarzyszy penitentom wtedy świadomość tego, w czym tak naprawdę uczestniczą?
Zadanie: Postaw sobie dziś kilka ważnych pytań:
1. Jak wygląda moje przygotowanie do spowiedzi św.? Jak wygląda mój rachunek sumienia? Czy bezpośrednio przed podejściem do konfesjonału modlę się i proszę o światło Ducha Świętego?
2. Jak wygląda moje dziękczynienie po spowiedzi? Czy nie jest tak, że zaraz po odejściu od konfesjonału zwyczajnie i bezrefleksyjnie wychodzę z kościoła?