Czy państwo coś zrozumieli?
Po tygodniowej samoizolacji postanowiłem dziś zaczerpnąć nieco więcej świeżego 🙂 powietrza i wybrałem się do centrum na długi spacer. Już w autobusie natknąłem się na grupę młodych ludzi z transparentem i z czarnymi flamastrami w ręku.
Jakież było moje zdziwienie, kiedy wszyscy nagle – jakby na jakieś hasło – zaczęli zdejmować kurtki i podwijać sobie rękawy. Czyżby chcieli się bić? – pomyślałem. Tym razem jednak nie o pobicie chodziło. Każda z osób, poczęstowawszy się wcześniej wspomnianym flamastrem, zaczęła zapisywać na swojej ręce dyktowane przez herszta całej grupy jakieś numery telefonów. Pisali tak długo, dopóki każda z osób nie miała na ręku wszystkich czterech kontaktów.
– Ten jest do Asi, a tamten do Krzyśka – tłumaczył gość z irokezem.
– A ten ostatni na 509 to do kogo? – zapytała farbowana na fioletowo towarzyszka irokeza.
– To do biura poselskiego – odpowiedział herszt bandy (w autobusie to głównie on wydawał polecenia). Biuro obiecało, że jak nas pozamykają, to oni będą interweniować – wyjaśnił.
Mijaliśmy kolejne przystanki. Przy jednym z nich kierowca zatrzymał się na dłużej i pogłośnił radiostację. Dyspozytorka czytała komunikat o zmianie kursowania kilkunastu autobusów w mieście.
– Czy państwo coś z tego zrozumieli? – zapytał kierowca odwracając się w naszą stronę.
– Nie, nic – dało się słyszeć wśród tych stojących najbliżej kierowcy.
– Ja też nic nie zrozumiałem. Wiem tylko, że tam, gdzie miałem jechać już jechać nie mogę – odpowiedział z uśmiechem pan kierowca. Zamknął drzwi i ruszyliśmy naprzód.
Na kolejnych przystankach pasażerowie zaczęli masowo opuszczać pojazd. Każdy, pochylając się nad swoim telefonem, próbował znaleźć jakieś dogodne połączenie, by w miarę sprawnie dotrzeć do celu swojej podróży. Dało się wyczuć niezadowolenie i konsternację. Na Rondzie Mogilskim wyszły z autobusu ostatnie osoby. Bojówkarze z transparentem i numerami telefonów na ręce także.
Ciąg dalszy nastąpi…