Dopełnić tego, co trzeba…
Na zegarze 22.40. Przed chwilą wróciłem z pilnego wezwania do umierającej. Przed blokiem dwa ambulanse na żołędziach, w mieszkaniu reanimowana kobieta. Przeprosiłem lekarzy, uklęknąłem, pomodliłem się i namaściłem. Potem w salonie z rodziną zaczęliśmy odmawiać Koronkę do Bożego Miłosierdzia. Trzecią dziesiątkę przerwał nam lekarz. Niestety…
Przez ostatni tydzień niemal każdego dnia dowiaduję się o czyjejś śmierci. To moi znajomi albo znajomi moich znajomych. Zdecydowana większość z tych, o których myślę odeszła pojednana z Panem Bogiem. Jakież ogromne szczęście mają ci, którzy konają w obecności ludzi wierzących i w tych ostatnich chwilach życia mogą liczyć na wezwanie kapłana.
Sakramentalna posługa dobrze robi obu stronom: konających przygotowuje do odejścia, rodzinie zaś daje poczucie, że dopełnili tego, co trzeba.
Tak masz rację Ojcze Piotrze udzielenie wiatyku umierającemu jest bardzo ważne dla niego i jego bliskich wtedy przynajmniej dla rodziny jest większy spokój po odejściu bliskiej osoby