I Bogu za to dzięki…
Niedawno – w kontekście książki, która jakiś czas temu wpadła mi w ręce – wspominałem tu o dr Wandzie Półtawskiej. Dziś też chcę wspomnieć o dr Wandzie, ale innej, nie Półtawskiej.
W zeszłym tygodniu kleryk Łukasz przyniósł mi książkę o dr Wandzie Błeńskiej. Już od pierwszej strony mocno mnie wciągnęła. To niezwykła kobieta. Przeżywała dwie wojny światowe, uwięzienie za działalność w AK, mrok polskiego komunizmu, chwile grozy w Ugandzie, w której aż przez 43 lata opiekowała się chorymi na trąd. Kobieta odważna. Lekarka, misjonarka. Matka Trędowatych, polska Matka Teresa.
Zmarła w swoim domu w Poznaniu 27 listopada 2014 r. mając 103 lata.
Z inicjatywy archidiecezji poznańskiej oraz abp. Stanisława Gądeckiego podjęto działania w celu wyniesienia jej na ołtarze. W październiku 2019 abp Gądecki zwrócił się do Konferencji Episkopatu Polski w sprawie propozycji jej beatyfikacji. Na 384. zebraniu plenarnym Konferencji Episkopatu Polski, która obradowała w dniach 8–9 października tegoż roku w Warszawie biskupi zaakceptowali tę propozycję. Stolica Apostolska w 2020 wydała zgodę (nihil obstat) na rozpoczęcie tego procesu. W tej sytuacji 18 października 2020 w archidiecezji poznańskiej odbyła się pierwsza sesja trybunału beatyfikacyjnego.
Wszystko wskazuje na to, że już niebawem będziemy mieli nową polską błogosławioną.
I Bogu za to dzięki.