Nie dajmy się zwariować…
Już drugi rok jestem w parafii duszpasterzem dzieci. Rok – dużo to czy mało? Sam nie wiem… Można powiedzieć, że wystarczająco dużo, by poczuć się w pracy z dziećmi dobrze i pewnie i zdecydowanie za mało, bo ciągle zdarzają się sytuacje, które trudno przewidzieć.
Do wielu rzeczy ciągle dochodzę. Powolutku, pomalutku. Nie doszedłem jeszcze i chyba nigdy nie dojdę do tego, by zbierając tacę głaskać dzieci po głowie. Nie robię tego, bo w wielu przypadkach uważam ten gest za coś sztucznego i wymuszonego, tak jak czasem wymuszone są uśmiechy ludzi wrzucających kilka groszy na tacę.
Sam – poza nielicznymi wyjątkami – dzieci nie głaskam, ale chyba dobrze rozumiem tych, którzy to robią. Dlatego przyznam, że poczułem ogromny niesmak, gdy przeczytałem dziś rano o proboszczu z Łodzi, który wydał swoim wikariuszom zakaz głaskania dzieci z obawy przed… oskarżeniami o pedofilię.
Z całym szacunkiem dla księdza proboszcza i dla wszystkich innych, którzy mają podobne na ten temat zdanie, ale jeśli zaczynamy trząść portkami z obawy przed jakimiś wyssanymi z palca oskarżeniami, to może od razu zrezygnujmy też i z katechezy… Bo przecież tam też można być oskarżonym o niecne rzeczy. Co będzie dalej? Za jakiś czas znajdą się tacy, którzy będą krzyczeć, że konfesjonały też są zagrożeniem. Bo przecież ksiądz spotyka się tam z dzieckiem sam na sam. Istna paranoja.
To, że wokół nas nie brakuje ćwierćinteligentów, próbujących na różne sposoby zniszczyć takiego czy innego księdza, osobiście mnie nie zaskakuje. Ale to, że księża zaczynają wpadać w panikę szczerze mnie dziwi. Czy nie o to właśnie chodzi tym, którzy raz po raz wywołują ten temat? Czy nasz krok w tył nie jest jednocześnie ich zwycięstwem?
To prawda, są dowody na to, że jeden czy drugi ksiądz dopuścił się molestowania. Niestety… Ale czy pogłaskanie dziecka po głowie można nazwać molestowaniem? Co mam w niedzielę powiedzieć Marysi, która zawsze podkłada główkę, by ją pogłaskać? ,,Marysiu, od dzisiaj nie głaskamy, bo nie chcę pójść do więzienia?”
Drodzy Kapłani, o jedno Was proszę. Nie dajmy się zwariować. Wariatów wokół nas i tak jest już za dużo.