Nie możecie dwom panom służyć…
Pisałem wczoraj o tym, że dobrze i pożytecznie (na dłuższą metę również dla nas) jest brać to, co nam dają. Oczywiście zawsze ze świadomością, że nie wszystko, co dają musi być od razu dobre. Potrzebna jest tutaj roztropność.
Nieco inaczej sprawa ma się wówczas, kiedy stajemy w obliczu jakiegoś wyboru i kiedy to my sami możemy decydować o tym, co chcemy. Nie sposób – pisząc o wyborze czegoś lub kogoś – nie wspomnieć o ostatnich wyborach, które wzbudzały i ciągle wzbudzają wiele kontrowersji i niepokojów.
Mając możliwość wyboru, nasze postępowanie różnić się będzie od sytuacji, w której otrzymujemy coś bez prawa wyboru. Wybierając zawsze trzeba pamiętać o odpowiedzialności i o tym, czy wybór, którego dokonujemy jest moralnie dobry i nie obciąża naszego sumienia.
Nie ukrywam, że myślę tutaj teraz o moich rodzinnych stronach i o kandydacie, który ma dość realne szanse na zwycięstwo w wyścigu o fotel prezydenta w jednym z większych miast na Pomorzu. Tysiące osób w katolickim kraju, w katolickim mieście (które przecież bardzo dobrze znam), zagłosowały na człowieka, który nie tylko dokonał apostazji (,,wypisał się” z Kościoła), ale także innych do apostazji namawia. Wprost lub chociażby poprzez promocję Tygodnia Apostazji.
Nie chcę tutaj dotykać innych sfer życia kandydata. Jego prywatne życie, jakiekolwiek by nie było, wciąż jest jego prywatnym życiem i tego tematu nie dotykam. Jednak świadomość tego, że apostata i ktoś tak niechętny Kościołowi odniósł tak wielki sukces w katolickim mieście, jest dla mnie ogromnym zaskoczeniem i jeszcze większym znakiem zapytania.
http://dziendobry.tvn.pl/wideo,2064,n/robert-biedron-namawia-do-porzucenia-kosciola,45125.html
Sytuacja o której Ojciec pisał rzeczywiście zaskakuje, zastanawia również po co ta osoba kandyduje, wątpię czy jest na tyle kompetentna, by pełnić taki ważny urząd i czy nie kandyduje tylko dla osiągnięcia osobistych korzyści.