Nikt nie ma większej miłości…
Sprawiedliwy, choćby umarł przedwcześnie, znajdzie odpoczynek. Starość jest czcigodna nie przez długowieczność i liczbą lat się jej nie mierzy: sędziwością u ludzi jest mądrość, a miarą starości życie nieskalane. Ponieważ spodobał się Bogu, znalazł Jego miłość, i żyjąc wśród grzeszników, został przeniesiony. Zabrany został, by złość nie odmieniła jego myśli albo ułuda nie uwiodła duszy: bo urok marności przesłania dobro, a burza namiętności mąci prawy umysł. Wcześnie osiągnąwszy doskonałość, przeżył czasów wiele. Dusza jego podobała się Bogu, dlatego pospiesznie wyszedł spośród nieprawości.
Te słowa z Księgi Mądrość wybrzmiały dziś bardzo wyraźnie w kaplicy na Cmentarzu Rakowickim w Krakowie, gdzie przy trumnie 23 – letniego Dawida zgromadziły się tłumy. Kilka dni temu usłyszała o Nim cała Polska. Zginął w centrum Krakowa, raniony nożem przez pijanego mężczyznę. Zginął, bo stanął w obronie swojej dziewczyny i koleżanki.
Wiele ciepłych słów popłynęło dziś w czasie uroczystości pogrzebowych. Ci, którzy znali Dawida, wspominali Go jako niezwykle ciepłego i radosnego chłopaka. Chłopaka, który miał liczne pasje, który kochał życie.
Gdy słuchałem kazania byłego wychowawcy Dawida, o. Krzysztofa z franciszkańskiego LO w Wieliczce, w głowie kołatało mi się jedno zdanie Jezusa: Nikt nie ma większej miłości od tej, gdy ktoś życie swoje oddaje za przyjaciół swoich.
Dawid oddał swoje życie za swoich przyjaciół. I wracając dziś z tej smutnej uroczystości miałem jakieś głębokie wewnętrzne przekonanie, że Dawid patrzył na to wszystko z Góry, ze swojego nowego mieszkania.
Dopuść Go, Panie, do grona swoich wybranych…