O świadomości… gdzie ty jesteś?
Pewna rozmowa sprzed dwóch dni sprawiła, że piszę dziś ten oto tekst. Będzie to tekst smutny, bo mówiący o pewnej rzeczywistości, która – choć należy do sacrum – często przechodzi w profanum.
Oto dwa dni temu pewien młody chłopak zapytał mnie mniej więcej w ten sposób: ,,Byłem u spowiedzi i chce zapytać o to, czy jeśli ksiądz wypowiada formułkę rozgrzeszenia ale nie robi znaku krzyża spowiedź jest ważna?”
Przyznać muszę, że pytanie bardzo dojrzałe i mądre. A co chyba najważniejsze, zadaje je osoba bardzo świadoma. Oczywiście, odpowiedziałem zgodnie z prawdą, że spowiedź jest ważna. Sprowokowany trochę przez tego chłopaka chcę dziś wspomnieć pewien dziwny epizod z mojego życia.
Wiedząc, że mój spowiednik przebywał poza Krakowem, wybrałem się jakiś czas temu do spowiedzi. Poszedłem do jednego z krakowskich kościołów. Nieznany mi spowiednik, nieznany konfesjonał – czysty przypadek. Przede mną jakaś pani w kwiecie wieku. Ledwo podeszła do konfesjonału i uklęknęła a już się podniosła i odeszła. Trwało to wszystko może półtorej minuty. Mijając mnie wykonała w moim kierunku dziwny gest zadowolenia. Spojrzała na mnie i podniosła do góry kciuk prawej ręki, wskazując przy tym, że spowiedź (albo spowiednik) bardzo jej się podobała. Przez chwilę miałem wątpliwość, czy podejść do kogoś, kto bawi się w dzięcioła, bezmyślnie stukającego na prawo i lewo albo bierze udział w konkursie na największą ilość wyspowiadanych osób na minutę.
Podszedłem i … Fakt, spowiednik pozwolił wymienić mi dokładnie wszystkie grzechy. Mówiłem tyle, ile chciałem, ale potem… Nie było żadnej nauki, od razu po moich słowach ogromnej wielkości znak krzyża nad moją głową i bardzo niedbale wypowiedziana formuła rozgrzeszenia. Trwało to wszystko chyba ze trzy sekundy. Dobrze wiem, że nie da się formuły rozgrzeszenia wypowiedzieć do końca w ciągu trzech sekund, więc kiedy spowiednik zapukał, głośno i wyraźnie poprosiłem, żeby wypowiedział formułę rozgrzeszenia jeszcze raz powoli. Zrobił to.
Okazuje się, że uczynienie krzyża nad głową penitenta nie jest warunkiem ważnie odbytej spowiedzi. Aby spowiedź była ważna, potrzebne jest wypowiedzenie przez spowiednika do końca formuły rozgrzeszenia. Nie do połowy, nie trzech pierwszych słów, ale do końca. I szczególnie ważne są słowa końcowe: I ja odpuszczam tobie grzechy, w imię Ojca i Syna i Ducha Świętego. Amen.
Nie może być żadnych form zastępczych typu: I ja cię rozgrzeszam z twoich grzechów… I Bóg przeze mnie odpuszcza ci grzechy… I Bóg cię uwalnia od twoich grzechów…
Żadnej twórczości własnej!!! Jeśli ktoś rozgrzesza na ,,swój” sposób, to spowiedź jest nieważna, jednak nie z winy penitenta, lecz z winy spowiednika. Penitent nie zaciąga z tego powodu żadnej winy. Natomiast penitent świadomy takiej sytuacji powinien zwrócić uwagę spowiednikowi na jego niedbalstwo lub po prostu skorzystać z posługi kogoś innego. Gra toczy się przecież o wielką stawkę – o rozgrzeszenie.
Piszę o tym nie po to, by kogokolwiek straszyć. Piszę bardziej po to, by uświadomić. Bo jak sobie pomyślę o tej pani z kciukiem do góry, to aż się boję zapytać o jej świadomość.
Do ważności spowiedzi wystarczy samo: I ja odpuszczam tobie grzechy w Imię Ojca, i Syna, i Ducha Świętego. Amen.
Ja mam do ojca pytanie,gdzie i kiedy ojciec spowiada w Krakowie?
Kościół M> B> Ostrobramskiej w Krakowie na Wieczystej spowiadam w najbliższy czwartek w godz. 15.oo – 16.30
Dziękuję za informację 😉
Ojcze a czy to jest jakiś stały dyżur?
Nie, nie jest to stały dyżur, ale można umówić się mailowo na jakąś konkretną godzinę.