Olivier i zeszyt z marzeniami…
Olivier ma jedenaście lat. Ma swój świat i chce wiedzieć naprawdę dużo. Ciekaw jest tego, jak od środka wygląda świat duchów, jak jest na Marsie i jak to jest, kiedy po raz pierwszy całuje się dziewczynę. Chłopiec stworzył sobie długą listę marzeń do spełnienia. Sam jednak nie wie, czy jemu – chłopcu umierającemu na białaczkę – uda się je zrealizować.
Nie umiem powiedzieć, dlaczego na koniec roku sięgnąłem właśnie po tę książkę. Może dlatego, że myślałem, iż będzie lekka, łatwa i przyjemna. A może dlatego, że jest niegruba – tylko 225 stron. A może wreszcie dlatego, że po książkach ,,Siostry z Broniszewic” i ,,Żeby umarło przed mną” historia Oliviera jest po prostu kontynuacją tematu chorowania i przemijania dzieci.
Nie wiem, dlaczego po nią sięgnąłem, ale wiem, że nie żałuję. Olivier uczy nas, że warto mieć marzenia i warto te marzenia realizować. Nawet, jeśli wszyscy wokół i nasze własne wątłe zdrowie mówią nam zupełnie coś innego.