Pan Bóg bardzo się zatroszczył…
Parafiada dziś dobiegła końca i nasza reprezentacja z Wieczystej właśnie (jest prawie 21.oo) wróciła do domów. Czas rywalizacji minął, teraz przyszedł czas na spokojną refleksję i na uświadomienie sobie tego, jak wiele dobra działo się w tych dniach i jak bardzo Pan Bóg o Parafiadę i Parafiadowiczów się troszczył.
Wystarczy wspomnieć, że chociaż były to dni bardzo zaciętej rywalizacji sportowej, niemal obyło się bez wielkich urazów i nieszczęśliwych wypadków. Niemal, bo jeden z naszych zawodników wrócił do domu o kulach (Miłosz, wracaj do pełni sił jak najszybciej), ktoś inny wybił sobie palce czy otarł kolana, ale to i tak dobrze, bo naprawdę momentów pełnych ryzyka czy to na halach sportowych, czy na boiskach, nie brakowało. Medycy, którzy cały czas zabezpieczali Parafiadę przyznawali, że było spokojnie.
I Bogu dzięki. Pogoda dopisała, bezpiecznie było. Poza tym ogromna ilość ludzkiej życzliwości, zdrowej rywalizacji, odkrywanie talentów (nasz Andrzej – na zdjęciu – pięknie wyśpiewał Bieszczadzkie Anioły), liczne rozmowy, wspólne modlitwy: Eucharystie z kazaniami o. Rafała, Koronki do Miłosierdzia Bożego, nieszpory, adoracje, wieczorne apele. To wszystko sprawia, że 33. Parafiada była naprawdę czasem Bożej łaski.
I za to wszystko, a także za Wasze modlitwy i zainteresowanie tym, co działo się na Parafiadzie, Bogu niech będą dzięki. Aha, zapomniałbym. Warto dodać, że nasza reprezentacja z Wieczystej – mimo, że była na Parafiadzie po raz pierwszy – zajęła zaszczytne drugie miejsce w klasyfikacji ogólnej na najbardziej Wszechstronną Reprezentację z Polski. Prezesowi LSO i chłopakom gratuluję.