Patrzę na Niego a On patrzy na mnie… (Łk 4,16-30)

 
Próbuję wyobrazić sobie sceny z dzisiejszej Ewangelii. Jezus wchodzi do świątyni, bierze Księgę Izajasza, czyta, odkłada i zaczyna mówić. Jak długo? Nie wiemy, ale znamy dobrze podobny scenariusz… Każda Msza św. ma
w sobie przecież podobne elementy.

O jakości i długości dzisiejszych kazań pisał tu nie będę, ale próbuję sobie wyobrazić miny tych, którzy słuchali Jezusowego kazania. Święty Łukaszu Ewangelista zwraca uwagę na kilka szczegółów: ,,Wszyscy przyświadczali Mu (dziś powiedzielibyśmy, że potwierdzali Jego słowa) i dziwili się pełnym wdzięku słowom, które płynęły z ust Jego.”

A zatem Jezus swoich słuchaczy po prostu zachwyca i fascynuje. Zadziwia. Pobudza do myślenia. To prawda, że później będą mówić, iż ,,jest to syn cieśli”, ale póki co Jezusowa mowa porywa słuchających.

Śmiało można powiedzieć, że Jezus jest najlepszym do naśladowania wzorem w każdej dziedzinie – również w dziedzinie homiletyki. Kazania i homilie głosił jak nikt inny. Głosił  z mocą – właśnie tego możemy się od Niego uczyć my – kaznodzieje.

A czego możemy się uczyć od tłumów, które Go słuchały?

Ewangelia nam podpowiada – ,,oczy wszystkich w synagodze były w Nim utkwione.” Utkwić swój wzrok w Jezusie to – jak czytamy w jednym ze słowników – zatrzymać swój wzrok na Panu, wbić w Niego swoje oczy.

Często – podnosząc Ciało Chrystusa w czasie konsekracji i ukazując Je wiernym – zastanawiam się, dlaczego właśnie wtedy tak wiele osób (wydaje się, że zdecydowana większość obecnych w kościele) opuszcza głowę i patrzy w posadzkę. Pytam – dlaczego? Czy nie po to kapłan podnosi Ciało Chrystusa, by ludzie mogli Je ujrzeć? Czy nie po to, by mogli – tak jak ci z Ewangelii – utkwić swój wzrok w Mistrzu? Tak, właśnie po to…

To znów pewnie jakieś niedopatrzenie księży. No bo który ksiądz kiedyś wyjaśnił ludziom sens tego jakże ważnego gestu? Przyznam, że ja nigdy żadnego kazania na ten temat nie słyszałem. A szkoda, bo przecież każdy z nas potrzebuje popatrzeć na Jezusa. Więcej, każdy z nas potrzebuje ciągłego wpatrywania się w Mistrza !!! Tylko wtedy, gdy będziemy Go słuchać i patrzeć na Niego, nie pogubimy się na ścieżkach naszego życia.

3 komentarze do “Patrzę na Niego a On patrzy na mnie… (Łk 4,16-30)

  • 3 września 2013 o 5:08 am
    Permalink

    Celne zwrócenie uwagi na to gdzie skierować swój wzrok podczas Przeistoczenia. Możliwe, że ludzie robią różne skłony w ramach szacunku, czci wobec Tego, który przychodzi, choć można przez to zagubić sens. Nie wiadomo co komu tam w sercu piszczy też w danym momencie… Ale są sytuacje, które powodują, że zapala się u mnie „czerwona lampka” np. kiedy osoba X (płeć nie ma znaczenia) podczas przeistoczenia „puka” złożonymi rękami w swoje piersi naśladując tym samym bicie… gongu 😀 , ten gest trudno mi pojąć – może to jakaś „wyższa duchowość”, do której nie dorosnę nigdy…. W zasadzie to „dzwonienie” złożonymi dłońmi w swoje piersi będące swoistym „gongiem” mnie zastanawia najbardziej i dziwi zarazem. Mogłoby to zmienić pewne dobre, krótkie wytłumaczenie wplecione gdzieś w kazanie, homilię, tak jak w powyższym komentarzu. Bravo Piotr!

    Odpowiedz
  • 3 września 2013 o 3:48 pm
    Permalink

    Ja też nie patrzę, nie jestem godna spojrzeć na Sakrament, nie potrafię, mam w sobie wewnętrzną barierę 🙁
    na Sakrament podczas adoracji też nie potrafię patrzeć, dotknąć gdy jest taka możliwość

    Odpowiedz
  • 3 września 2013 o 6:05 pm
    Permalink

    Bardzo przydatny wpis… Oby częściej księża zwracali uwagę na tak istotne sprawy. Dziękuję.

    Odpowiedz

Skomentuj Paweł Żurek Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.