Słowo na dziś (J 6, 1-15)
1. Jezus pozwala na nasze głody
Mówiąc o głodzie zwykle mamy na myśli głód chleba. W świecie jednak istnieje cały wachlarz innych głodów. Często tak samo przykrych i upokarzających jak głód chleba. Człowiek może być głodny miłości (nie znam człowieka, który nie chciałby kochać i być kochanym), zainteresowania, ciepła, dobrego słowa, zrozumienia, pochwały, serdeczności, ludzkiej życzliwości, itp. Możemy być głodni na wielu różnych płaszczyznach i w wielu różnych wymiarach naszego życia.
Nie będzie chyba wielkim ryzykiem napisać, że Jezus pozwala na te nasze głody. Pozwala na to i na to się zgadza, byśmy niektórych naszych głodów nie zaspokoili. Ani dzisiaj ani nigdy. Dlaczego? Bo to On sam chce je zaspokajać. Dokładnie tak samo, jak w dzisiejszej Ewangelii. To On działa. To On znajduje sposób, by zaspokoić ludzkie braki. Często w sposób ewangeliczny (czytaj. najmniej spodziewany), no bo kto mógł się spodziewać takiego cudu rozmnożenia?
A zatem: Jezus pozwala nam na przeżywanie w naszym życiu różnych głodów, bo sam chce je zaspokajać. Chce, żebyśmy poczuli, że On jest dla nas Konieczny, Jedyny i Niezastąpiony.
2. Jezus zaprasza nas na Górę Spotkania
Jezus rozmnaża chleby na górze. Góra – czysto po ludzku – kojarzy nam się z trudem, wysiłkiem, zmaganiem. W Biblii jednak góra jest miejscem Bożej obecności. Na Górze Mojżesz otrzymał Dziesięć Przykazań, na Górze Jezus wygłosił pierwsze kazanie, na Górze się przemienił, na Górze umarł.
Na górze zatem przecinają się ze sobą dwie rzeczywistości – ludzka (słaba, nędzna, biedna) i Boża (Jego wszechmoc, potęga, dobroć). Te dwie rzeczywistości muszą się ze sobą spotkać. Jeśli człowiek w swojej nędzy i słabości (ze swymi głodami) nie spotka się z Bożą wszechmocą, na zawsze pozostanie głodny. Dlatego tak ważne jest, żebyśmy mieli w swoim życiu taką górę – Górę Spotkania (cudownie, jeśli taką górą stanie się klęcznik przed Najświętszym Sakramentem).
Odnaleźć swoją górę – Górę Spotkania – to znaczy odnaleźć czas dla Boga, miejsce na spotkanie. Zatrzymać się. To ewangeliczne rozmnożenie chleba i nakarmienie ludzi nie dokonuje się przecież w marszu. Oni wszyscy się zatrzymują. Każcie ludziom usiąść – mówi Jezus do Apostołów. W naszym życiu duchowym też potrzebujemy się czasem zatrzymać. Potrzebujemy czasem usiąść i właśnie w takiej postawie pozwolić się Jezusowi nakarmić.
3. Jezus zaprasza nas do współpracy
Jezus nakarmił tłumy, ale sam nic nie zjadł. Dlaczego? Bo ten, kto daje z miłości, nie myśli o sobie. Myśli o innych. Jezus myślał o innych i do takiego myślenia o innych i nas zachęca. Bo tak naprawdę – choć to Bóg zaspokaja wszystkie nasze głody i zapełnia braki – to zwykle w tym zaspokajaniu posługuje się nami.
Wiele ludzkich głodów udałoby się uniknąć, gdybyśmy tylko zechcieli dać innym coś od siebie:
• odrobinę czasu – by zaspokoić w kimś głód bliskości,
• uśmiech – tym, do których już nikt się nie uśmiecha,
• dobre słowo – komuś, kto traci nadzieję, potrzebuje rady,
• słowo pociechy i wsparcia – temu, który sobie nie radzi.
Bóg – zaspokajając głody i braki innych – posługuje się nami. Pytanie tylko, czy stać nas na to, by z Nim współpracować.
To prawda człowiek często jest głodny miłości. Jesli nie ma tej miłości od ludzi, trudno też przyjąć miłość od Boga.