Stawać się jak Jezus…
Ewangelia wg św. Jana 14,27-31a
Jezus powiedział do swoich uczniów: „Pokój zostawiam wam, pokój mój daję wam. Nie tak jak daje świat, Ja wam daję. Niech się nie trwoży serce wasze ani się lęka. Słyszeliście, że wam powiedziałem: Odchodzę i przyjdę znów do was. Gdybyście Mnie miłowali, rozradowalibyście się, że idę do Ojca, bo Ojciec większy jest ode Mnie. A teraz powiedziałem wam o tym, zanim to nastąpi, abyście uwierzyli, gdy się to stanie. Już nie będę z wami wiele mówił, nadchodzi bowiem władca tego świata. Nie ma on jednak nic swego we Mnie. Ale niech świat się dowie, że Ja miłuję Ojca, i że tak czynię, jak Mi Ojciec nakazał”.
,,Nadchodzi władca tego świata. Nie ma on jednak nic swego we Mnie” – to zdanie z dzisiejszej Ewangelii jakoś szczególnie mnie dzisiaj zatrzymuje. Jezus wyznaje swoim uczniom, że nie ma w sobie nic… szatańskiego, demonicznego. Że jest wolny. Że żaden pierwiastek zła Go nie dotyka.
Od razu trzeba – czytając te słowa – popatrzeć na siebie. Czy możemy powiedzieć jak Jezus, że diabeł nie ma w nas nic swojego? Nie lubię takich pytań, ale jestem zmuszony je sobie stawiać np. przy okazji odpustów. Często – przy okazji odpustów właśnie – Kościół pyta nas o to, czy przypadkiem nie mamy w sobie ,,żadnego przywiązania nawet do grzechów lekkich.” No i co?
Czy ktoś z nas może tak z ręką na sercu powiedzieć: w stu procentach jestem czysty i wolny już nie tylko od grzechów ciężkich ale i od lekkich?
Mamy stawać się jak Jezus. Nie tylko mamy kochać jak On i jak On przebaczać, ale także mamy – jak On – nie mieć w sobie nic diabelskiego. Zadanie na całe życie. Powodzenia zatem.