Szczęście w nieszczęściu…
No i mamy kolejnego eksperta od spraw duchowieństwa. Tym razem to sam profesor Śpiewak we własnej osobie. Orzekł on i swoim spostrzeżeniem raczył podzielić się publicznie, iż ,,ksiądz Lemański to szczęśliwy ksiądz, jeden z niewielu takich. Bo wierzy w Boga.”
Nic, tylko Bogu dziękować za to szczęście bliźniego… Bo powiedzmy sobie szczerze, Lemański – tak jak Kwiatkowski, Kowalski i Kamykowski – prawo do szczęścia ma. A jakże…
Ma też prawo do tytułu ,,ksiądz,” bo – choć suspendowany – do stanu świeckiego przeniesiony nie jest. Cóż za szczęście w nieszczęściu… Hura…
Zastanawia mnie tylko to profesorskie przekonanie, że ksiądz ów jest ,,jednym z niewielu.” A skąd to taka diagnoza? A może Objawienie? Konia z rzędem temu, kto wyjaśni…
Aha… I żeby nie było – ja też, Panie Śpiewak, jestem szczęśliwym księdzem. Pewnie dlatego, że wierzę w Boga…