Uciekający czas nie jest sprzymierzeńcem modlitwy

Od kilku tygodni mam wrażenie, że toczę jakąś nierówną walkę z uciekającym czasem. Tak, słowo ,,walka” dobrze tutaj pasuje. I widzę to na wielu różnych płaszczyznach. Na przykład na płaszczyźnie modlitwy. Wydaje się, że to powinno być fundamentalne w życiu księdza i że czas na modlitwę zawsze powinien się znaleźć, ale – niestety – czasem tak nie jest.

Kapłan zobowiązany jest np. do odmawiania modlitwy brewiarzowej. Modlitwa jest czymś pozytywnym, jest rozmową z Bogiem, momentem ładowania duchowych akumulatorów, ale czasem – niestety – wszystko to łączy się z jakimś wewnętrzym napięciem. W ostatnim czasie widzę to dobrze w moim życiu. Mam wrażenie, że brewiarz jakoś mnie… ściga. Ledwo człowiek odmówi jedną brewiarzową część i ani się nie obejrzy, a już pora znów sięgać po brewiarz. A takich części brewiarzowych trzeba w ciągu dnia odmówić aż pięć.

Nie jest to trudne, kiedy przeżywa się rekolekcje czy dzień skupienia. Kiedy na brewiarz, medytację czy lekturę duchową jest czas zarezerwowany w planie dnia. W pracy duszpasterskiej jest zupełnie inaczej. Sprawdza się powiedzenie, że ,,czas dla Boga trzeba kraść.”

Wiele różnych aktywności i zajęć zdaje się być wytłumaczeniem dla darowania sobie takiej czy innej modlitwy. Pogrzeby, kancelaria, kolęda, itp. Pokus jest wiele, by odpuścić modlitwę, by z czegoś się zdyspensować, coś przełożyć, skrócić. Szybko jednak okazuje się, że gdy modlitwa schodzi na dalszy plan, wiele rzeczy zaczyna się gmatwać, wiele innych przestaje cieszyć, osłabia się gorliwość, pojawiają się pokusy, przychodzi znużenie, itp.

Wszyscy tak mamy. Pokusa rezygnacji z modlitwy dopada wielu. Gdy mama zmęczona wraca do domu po pracy, na pewno nie zrezygnuje z ugotowania rodzinie obiadu, z posprzątania, prania, prasowania, odrabiania z dziećmi lekcji, itp. Gdyby z tego zrezygnowała, szybko pojawiłyby się zaległości widoczne gołym okiem. Z czego więc najczęściej się rezygnuje? Z tego, czego efektów zaniedbania nie widzi się od razu gołym okiem – z modlitwy właśnie.

Wszyscy musimy mieć świadomość, że uciekający nam przez palce czas nie jest sprzymierzeńcem modlitwy. Warto o tym wiedzieć, by jeszcze bardziej troszczyć się o to, co w naszym życiu powinno być fundamentalne.