Uwolnijcie nas stąd…
Polecam tę książkę, ale… nie każdemu. Polecam ją tym wszystkim, którzy chcieliby dowiedzieć się czegoś więcej o czyśćcu i duszach, które tam pokutują. Wywiad z widzącą dusze czyśćcowe Marią Simmą (1915 – 2004) bez wątpienia prowokuje do refleksji i do szukania odpowiedzi na mnóstwo pojawiających się pytań o to, co naprawdę czeka nas po śmierci.
Książka jest jednak dla tych, którzy chcą i potrafią zachować pewien dystans. Także dystans do odpowiedzi, jakich udziela Maria Simma, a w zasadzie trzeba powiedzieć inaczej: jakich udzielają dusze czyśćcowe przez Marię Simmę.
Ona sama była osobą bardzo wierzącą i rozmodloną. Trzykrotnie próbowała wstąpić do zakonu, ale ze względu na zły stan zdrowia, jej prośba za każdym razem była odrzucana. Kiedy zaczęły ją nawiedzać dusze czyśćcowe i w trakcie całego późniejszego jej życia była pod uważną obserwacją teologów i psychiatrów. Nigdy żaden z nich nie stwierdził u niej jakichkolwiek zaburzeń. O jej działalności wiedzieli papieże i biskupi. Żaden z nich nigdy nie wydał żadnego zakazu ani nawet nakazu ograniczenia działalności.
Przeczytałem tę książkę, bo sam już od jakiegoś czasu mam nabożeństwo do dusz czyśćcowych. Przeczytałem ją więc niemal jednym tchem, ale przyznam, że do treści mam kilka całkiem sporych znaków zapytania. Trudno mi na przykład uwierzyć, że Bóg skazał na czyściec kilkuletnią zaledwie dziewczynkę tylko za to, że – bawiąc się zniczami na jednym z grobów cmentarza – celowo go zgasiła. Albo że jednym z największych grzechów, za które Bóg każe dusze mękami w czyśćcu jest… przyjmowanie Komunii św. na rękę. Warto dodać, że książka powstała na wiele lat przed tym, jak ogłoszono pandemię i dopuszczono taką właśnie formę przyjmowania Eucharystii.
No nic… Niech tyle wystarczy. Książka bez trudu do nabycia w księgarniach katolickich. Cena też bardzo przystępna. Polecam i głębokich refleksji życzę.