Warto nieustannie inwestować…
Ewangelia wg św. Łukasza 12,54-59.
Jezus mówił do tłumów: «Gdy ujrzycie chmurę podnoszącą się na zachodzie, zaraz mówicie: „Deszcze idzie”. I tak się dzieje. A gdy wiatr wieje z południa, powiadacie: „Będzie upał”. I bywa. Obłudnicy, umiecie rozpoznawać wygląd ziemi i nieba, a jakże chwili obecnej nie rozpoznajecie? I dlaczego sami z siebie nie rozróżniacie tego, co jest słuszne? Gdy idziesz do sprawującego władzę ze swym przeciwnikiem, staraj się w drodze dojść z nim do zgody, by cię nie zaciągnął do sędziego; a sędzia przekazałby cię dozorcy, dozorca zaś wtrąciłby cię do więzienia. Powiadam ci, nie wyjdziesz stamtąd, aż zwrócisz ostatni pieniążek».
W dzisiejszym fragmencie Ewangelii Jezus zestawia ze sobą dwie rzeczywistości: tę, którą nazywa wyglądem ziemi i nieba (a więc rzeczywistość świata materialnego) i tę, która rozgrywa się we wnętrzu człowieka i która rodzi się w relacji człowieka do człowieka. Co czuje ktoś, kto jest ciągnięty do sędziego albo wtrącony do więzienia? Czuje żal, złość, gniew, wrogość. I właśnie to jest ta druga rzeczywistość, o której Jezus mówi dziś w Ewangelii. Rzeczywistość, którą śmiało możemy nazwać światem duchowym człowieka.
Mamy więc dwa światy: świat materialny i świat duchowy. Od samego początku każdy z nas zakorzeniony jest w tych dwóch światach. Czy tego chcemy czy nie, żyjemy w świecie widzialnym (materialnym) i niewidzialnym (duchowym). A słowa Jezusa z dzisiejszej Ewangelii zachęcają nas, byśmy zastanowili się nad tym, jak wyglądają w naszym życiu proporcje między nimi. Aby to zobaczyć, postawmy sobie kilka pytań:
1. Ile czasu w ciągu dnia poświęcam na sprawy duchowe – na modlitwę, lekturę Pisma św., religijną książkę?
2. Jak często w rozmowach z innymi dotykam tematów wiary, relacji z Bogiem?
3. Jak często korzystam z sakramentów świętych? Jak je przeżywam?
Może być tak, że – będąc człowiekiem ochrzczonym – świetnie orientuję się w sprawach tego świata i staram się być zawsze we wszystkim na bieżąco, a jednocześnie w sprawach duchowych jestem analfabetą. Może być tak, że ogromną wagę przywiązuję do tego, jak wyglądam i co posiadam, a w żaden sposób nie troszczę się o to, czego nie widać, czyli o stan mojej duszy. A przecież to właśnie dusza jest nieśmiertelna. Ciało kiedyś umrze, zgromadzone dobra przestaną cieszyć i tylko stan mojej duszy zadecyduje o tym, czy znajdę się w niebie czy w piekle. Dlatego właśnie warto w kondycję swojej duszy nieustannie inwestować.