Współczuję…
Jeszcze nie widziałem filmu Smarzowskiego, a już odniosłem z niego pewną korzyść. Jaką? A no taką, że wrzucając kilka dni temu tekst o ,,Klerze” i wywołując tym samym na facebooku niezłą burzę, zdemaskowałem ogrom ludzkiej głupoty.
Wielu, komentując mój wpis, obnażyło nie tylko pokłady własnej ignorancji czy wrogości do Kościoła, ale nade wszystko swoją intelektualną płyciznę. Prymitywizm w komentarzach połączony z głupotą w wielu przypadkach okazał się głębszy niż jezioro Hańcza. I niejeden się w tym zwyczajnie utopił.
I proszę nie pisać, że oceniam ludzi. Nie ludzi, lecz ludzkie osądy, postawy, zachowania i sposób myślenia.
Można by się na tych wszystkich plujących na Kościół i na kapłanów zwyczajnie obrazić, ale po co?
Przecież nie odpłaca się pięknym za nadobne. Tym wszystkim zionącym jadem nienawiści trzeba współczuć. Współczuję zatem… Naprawdę…