Zawsze po stronie światła…
Ewangelia wg św. Jana 3,16-21.
Jezus powiedział do Nikodema: «Tak Bóg umiłował świat, że Syna swego Jednorodzonego dał, aby każdy, kto w Niego wierzy, nie zginął, ale miał życie wieczne. Albowiem Bóg nie posłał swego Syna na świat po to, aby świat potępił, ale po to, by świat został przez Niego zbawiony. Kto wierzy w Niego, nie podlega potępieniu; a kto nie wierzy, już został potępiony, bo nie uwierzył w imię Jednorodzonego Syna Bożego». A sąd polega na tym, że światło przyszło na świat, lecz ludzie bardziej umiłowali ciemność aniżeli światło: bo złe były ich uczynki. Każdy bowiem, kto źle czyni, nienawidzi światła i nie zbliża się do światła, aby jego uczynki nie zostały ujawnione. Kto spełnia wymagania prawdy, zbliża się do światła, aby się okazało, że jego uczynki zostały dokonane w Bogu».
Ludzie bardziej umiłowali ciemność, aniżeli światło. Czasem zastanawiam się nad tym zdaniem Jezusa. Zastanawiam się nad tym, skąd jest w nas taki niezwykły pociąg do ciemności, do grzechu i do tego, co nazwać można szeroko rozumianym złem. W czym tkwi siła, która niczym magnes przyciąga człowieka do tego, co diabelskie?
Dziś, w czasie medytacji, przypomniały mi się słowa z Drugiego Listu św. Piotra. W drugim rozdziale napisał on: Spełniło się na nich (tzn. na heterykach i grzesznikach) to, o czym słusznie mówi przysłowie: Pies powrócił do tego, co sam zwymiotował, a świnia umyta – do kałuży błota (2 Piotra 2,22). Mocne słowa.
Kiedy myślę o tych naszych ludzkich grzechach i grzeszkach, często zastanawiam się, na ile powracające do nas zło jest wynikiem słabości, a na ile jest wynikiem naszej ludzkiej głupoty. Bo przecież te dwie rzeczywistości trzeba od siebie oddzielać. Pytanie tylko, gdzie jest granica między nimi.
Nie będziemy przez pryzmat powyższego podziału patrzyli na psa czy świnię (trudno powiedzieć, że ich zachowanie jest wynikiem słabości czy głupoty. A może po prostu ich zwierzęcej natury), ale na nasze słabe strony śmiało możemy popatrzeć z tej właśnie perspektywy. I trzeba całkiem uczciwie przyznać, że mnóstwo naszych grzechów bierze się z… naszej głupoty. To głupota każe pierwszy raz sięgnąć młodemu człowiekowi po narkotyki czy alkohol; to głupota podpowiada, by po kieliszku wsiąść za kierownicę i mocniej nacisnąć pedał gazu, itp.
Głupota zajmuje nieraz miejsce zdrowego rozsądku i samoświadomości. Do wielu grzechów w naszym życiu nigdy by nie doszło, gdybyśmy nie pozwolili sobie na wyłączenie myślenia. A przecież w czasie sakramentu bierzmowania każdy z nas otrzymał (otrzyma) od Boga niezwykłe prezenty: dar mądrości, dar rozumu, dar rady. Nie jesteśmy więc skazani na naszą głupotę, na zanik zdrowego rozsądku i zwyczajnej ludzkiej rozwagi. One wcale nie muszą brać góry w naszym życiu.
Wcale nie musimy być ludźmi, o których w swoim Liście pisał św. Piotr. Nie musimy zachowywać się jak psy i świnie. Nie jesteśmy zwierzętami, które kierują się swoim zwierzęcym instynktem, ale jesteśmy dziećmi samego Boga. I jako dzieci Boże winniśmy zawsze stawać po stronie światła. Nigdy po stronie diabelskich ciemności.