Rekolekcyjne kolędowanie…
Proszę księdza, już nic nie cieszy tak jak dawniej. Kiedyś ten dom tętnił życiem, były dzieci i wnuki. Była praca, pasje, mnóstwo przyjaciół wokół. A teraz… Mam 88 lat, dzieci i wnuki już wyfrunęły, książki już przeczytane, przyjaciele i znajomi na cmentarzu, telewizor może dla mnie nie istnieć. Tylko Pan Bóg zostaje i modlitwa. Nic więcej nie potrzeba. Modlę się, żeby moje dzieci i wnuki też doszli kiedyś do tego, że wszystko przemija, wszystko się sypie, tylko Pan Bóg zostaje. On zawsze jest wierny.
Normalnie w czasie wizyt duszpasterskich to ja zagajam, pytam, pocieszam, motywuję do poszukiwań Pana Boga i do wiary. Dziś w domu p. Zofii było inaczej. Zamikłem i słuchałem. Każde jej słowo coraz bardziej wbijało mnie w fotel. Jaka mądrość mieści się w tej siwej głowie. A może – lepiej powiedzieć – w jej sercu. Tylko Pan Bóg zostaje i modlitwa.
Kilka mieszkań dalej trafiam do p. Heleny. Ta 93 – letnia kobieta mówi podobnie: Proszę księdza, bez Boga ani do proga. Domykam drzwi, żeby wygodnie usiąść, a tam, za drzwiami… ołtarzyk z Jezusem i Matką Bożą. Tutaj – pokazuje na łóżko przy ołtarzyku – mogę sobie siedzieć cały dzień.
***
I tak sobie dziś myślę, że jak się ma TAKICH Parafian, to kolęda nie jest wcale przykrym obowiązkiem.
Może być i na szczęście często jest – nawet dla proboszcza – czymś na wzór rekolekcji.
Bogu dzięki za wszystkich moich kolędowych ,,rekolekcjonistów.”