O wielkopostnych postanowieniach nieco inaczej…
Wczoraj na facebooku zauważyłem, że kilkunastu moich znajomych oświadczyło wszem i wobec co następuje. Ukazały się komunikaty treści różnej, które jednak można podpiąć pod jeden wspólny mianownik: Od jutra mamy Wielki Post – do zobaczenia na facebooku za czterdzieści dni.
Czytałem sobie te kolejne wpisy i deklaracje wstrzemięźliwości od neta i zastanawiałem się, czy o to właśnie Panu Bogu chodzi. Ja od razu zaznaczam, że rezygnować z facebooka nie mam zamiaru. Nie mam takiego postanowienia, a jeśli będzie mnie czasem na facebooku trochę mniej, to tylko i wyłącznie dlatego, że mam w tym Wielkim Poście trochę różnych akcji, wyjazdów i rekolekcji. No i jeszcze pewnie dlatego, że w mojej komórce do tej pory fejsa jeszcze nie mam.
Czy Panu Bogu właśnie o to chodzi? O tę naszą rezygnację z czegoś? Może i tak… Myślałem o tym wczoraj i dzisiaj i … odpowiedź przyszła sama w postaci jednego z moich Współbraci, zresztą dzisiejszego kaznodziei.
Zwrócił on – uważam, że całkiem słusznie – uwagę na to, że Wielki Post wcale nie musi (choć może) być czasem rezygnacji z czegokolwiek. Na potwierdzenie tego przywołał dzisiejsze mszalne czytania.
Joel w pierwszym czytaniu przywołuje słowa Pana: Nawróćcie się do Mnie całym swym sercem, przez post i płacz, i lament. Rozdzierajcie jednak serca wasze, a nie szaty! (…) Dmijcie w róg na Syjonie, zarządźcie święty post, ogłoście uroczyste zgromadzenie. Zbierzcie lud, zwołajcie świętą społeczność, zgromadźcie starców, zbierzcie dzieci i ssących piersi! Niech wyjdzie oblubieniec ze swojej komnaty a oblubienica ze swego pokoju. Między przedsionkiem a ołtarzem niechaj płaczą kapłani.
Warto zauważyć, że to czytanie mówi o ludzkiej aktywności, a nie o tym, że powinniśmy czegoś nie robić, czegoś zaniechać. Warto więc w kontekście tego postawić sobie pytanie nie o to, z czego ja zrezygnuję, ale bardziej pytanie o to, co ja w tym Wielkim Poście dobrego podejmę.
Rezygnacja albo ograniczenie czegoś (szczególnie tego, co pożera dużo naszego czasu czy siły) jest jak najbardziej dobrym rozwiązaniem. I zalecanym nie tylko dzieciom. Jednak na tym na pewno nie wolno się zatrzymywać. Wielki Post nie musi polegać tylko na tym, że sobie czegoś odmówimy. Powinniśmy także – i to wydaje się o wiele ważniejsze – coś od siebie dać.