Sięgając po Słowo Boże (J 6, 54, 60 – 69)
Długo można się zastanawiać nad tym, co takiego wydarzyło się w otoczeniu Jezusa, że ludzie, którzy jeszcze niedawno wręcz pchali się do Niego (uczniowie przecież nie mieli nawet czasu na to, by zjeść i odpocząć), teraz nagle zaczynają od Jezusa odchodzić. Wielu uczniów odeszło od Niego i już z Nim nie chodziło – czytamy w dzisiejszym fragmencie Ewangelii.
Uczniowie odeszli, bo z tego całego Jezusowego nauczania rozumieli coraz mniej. Trudna jest ta mowa – mówili.
Dzisiaj ludzie też odchodzą. Z bardzo podobnych motywów. Ktoś odchodzi, bo coraz mniej rozumie nauczanie Kościoła i wymogi Ewangelii. Ktoś inny odchodzi, bo tak jest po prostu wygodniej. Bo łatwiej jest żyć bez poprzeczki, którą Ewangelia kładzie przed nami wcale nie nisko. Ktoś inny odchodzi, bo się zniechęcił. Bo grzechy, niczym bumerang, powracają, bo nie ma siły na ciągłą walkę, na zmaganie się z grzechem. Ktoś odchodzi, bo ma żal o to, że Bóg nie pomaga, nie reaguje, nie wspiera, że zapomniał. Powodów odejść od Jezusa, od wiary, od Kościoła może być naprawdę bardzo wiele.
Co zrobić, by mimo tych wysoko postawionych poprzeczek, mimo tych zmagań i trudów nie odejść? Co zrobić, by przy Jezusie mimo wszystko pozostać?
Bardzo cenną wskazówkę daje nam dzisiaj św. Piotr. Zapytany przez Jezusa o to, czy i oni (Apostołowie) chcą odejść, jako rzecznik Dwunastu odpowiada (pewnie nie bez lęku): Do kogóż pójdziemy? Ty masz słowa życia wiecznego. A myśmy uwierzyli i poznali, że Ty jesteś Świętym Boga (czytaj: Mesjaszem).
Genialne… Właśnie to jest podpowiedź dla tych wszystkich, którzy jeszcze przy Jezusie są i dla tych, którzy już od Jezusa odeszli, ale chcieliby do Niego wrócić – Piotr daje nam cenną podpowiedź: powinniśmy uwierzyć i poznawać.
Czy ta kolejność jest istotna? Tak, nie wolno jej zmieniać. Zmiana kolejności może zaowocować tym, że ktoś będzie poznawał Jezusa czysto intelektualnie, rozumowo i na tym się zatrzyma. Z poziomu głowy nie przejdzie na poziom serca. A to byłoby wielkie nieszczęście. Nie wolno nam zatrzymywać się tylko na intelekcie. To za mało. Z płaszczyzny wiedzy (poznania) trzeba przejść na płaszczyznę wiary. Dlatego Piotr mówi: ,,Myśmy uwierzyli i poznali”, a nie mówi: ,,Myśmy poznali i uwierzyli.”
Uwierzenie w Jezusa i poznawanie Go jest gwarantem tego, że wiernie będziemy przy Nim trwać. Mimo wątpliwości (jak św. Tomasz), mimo zdrad (jak św. Piotr), mimo lęków, trudności i przeszkód będę przy Nim trwał. Jeśli zabraknie w sercu wiary (wystarczy, że będzie tak mała jak ziarnko gorczycy) i pragnienia poznawania Jezusa, odejdę. Jezus, w którego nie uwierzę i Jezus, którego nie będę poznawał nie zachwyci mnie, nie pociągnie, nie zafascynuje. A wtedy chrześcijaństwo stanie się tylko zbiorem morałów, nakazów i zakazów. Nic, tylko współczuć takiego chrześcijaństwa.