Jak środek nasenny…
Łk 21,12 – 19.
Jezus powiedział do swoich uczniów: «Podniosą na was ręce i będą was prześladować. Wydadzą was do synagog i do więzień oraz z powodu mojego imienia wlec was będą przed królów i namiestników. Będzie to dla was sposobność do składania świadectwa. Postanówcie sobie w sercu nie obmyślać naprzód swej obrony. Ja bowiem dam wam wymowę i mądrość, której żaden z waszych prześladowców nie będzie się mógł oprzeć ani się sprzeciwić. A wydawać was będą nawet rodzice i bracia, krewni i przyjaciele i niektórych z was o śmierć przyprawią. I z powodu mojego imienia będziecie w nienawiści u wszystkich. Ale włos z głowy wam nie spadnie. Przez swoją wytrwałość ocalicie wasze życie».
O wiele lepiej słowa dzisiejszej Ewangelii rozumieją zapewne ci, którym dziś przychodzi wyznawać wiarę w Jezusa w miejscach, gdzie chrześcijanie rzeczywiście są prześladowani. W Polsce chrześcijanie na pewno prześladowani nie są. Tutaj my, uczniowie Jezusa Chrystusa, jesteśmy w większości. Jesteśmy u siebie i nikt nam nie podskoczy. Nikt nikogo za wiarę palcem nie wytyka. Ani za to, że ktoś chodzi do kościoła. Zdaje się, że Polak i katolik to wciąż w naszym kraju synonimy. I niech tak zostanie…
Na jedną rzecz jednak – na kanwie dzisiejszej Ewangelii – warto zwrócić uwagę, by nie było, że ten fragment nic dla nas nie wnosi. Wnosi i to bardzo dużo: Jezus mówi o tym, że prześladowania są sposobnością do składania świadectwa. A skoro prześladowani są przez Jezusa zobowiązani do dawania świadectwa, to cóż dopiero my, którzy na co dzień cieszymy się wolnością w wyznawaniu naszej wiary?
Czy to, że dziś jesteśmy wolni i możemy cieszyć się wolnością w wyznawaniu wiary, nie działa na nas usypiająco? Jakimś paradoksem jest to, że gdzieś na świecie chrześcijanie są prześladowani i giną za coś, z czego my tutaj w Polsce, dobrowolnie rezygnujemy. Przykładem niech będzie choćby noszenie krzyżyka na piersi. Wielu przecież w miejscach prześladowań dla krzyża właśnie oddaje życie. W obronie krzyża i wartości chrześcijańskich wciąż ginie wielu. Choć faktem jest, że są na świecie i tacy ,,szczęściarze”, którzy za krzyż zawieszony na szyi ,,tylko” tracą pracę albo ,,tylko” doświadczają różnego rodzaju szykan.
Ta dzisiejsza Ewangelia każe mi zadać sobie pytanie o to, jak ja korzystam z wolności do wyznawania mojej wiary. Czy komfort życia w Polsce nie zadziałał na mnie jak środek nasenny? Jezus czeka na moje świadectwo. Pytanie tylko, czy je otrzyma…