Nie wydatek, lecz inwestycja…
W swoim życiu przeczytałem już wiele książek. Dawniej były to raczej tylko szkolne lektury. I to tylko te raczej obowiązkowe 😉 . Z czasem jednak zapałałem do książek jakąś niewytłumaczalną dla mnie miłością i teraz trudno mi wyobrazić sobie dzień bez przeczytania choćby jednej strony, choćby jednego rozdziału. Po prostu tak mam… Od dziewięciu lat tytuły wszystkich przeczytanych książek zapisuję w specjalnym folderze. Tylko przez ten czas uzbierało się ich… całkiem sporo ;).
Były wśród nich takie, które przeczytałem raz jeden, a potem na zawsze odstawiłem na półkę. Były jednak i takie, które nawet już po przeczytaniu, spokoju nie dają. Książki jak magnesy. Książki, które wciąż przyciągają bogactwem treści, błyskotliwością porównań i przykładów czy sporą dawką mądrości i wiedzy.
Dziś pośród tej wielości chciałbym wspomnieć jedną. Dla mnie osobiście bardzo ważną. Myślę, że powinna się ona znaleźć w ręku każdego, kto ma aspiracje, by ubiegać się o niebo. Mam tu na myśli książkę św. Alfonsa Marii Liguoriego pt. ,,Przygotowanie do śmierci.”
Tytuł mówi już sam za siebie. Autor otwiera nasze oczy na to, co z jednej strony takie oczywiste, a z drugiej tak często pomijane w naszych osobistych refleksjach i modlitwach – otwiera nasze oczy na doświadczenie śmierci. Każda strona i każdy akapit są zachętą do refleksji nad momentem odejścia, który przecież nikogo z nas nie ominie. Głębia rozważań sprawia, że człowiek czuje się naprawdę przynaglony nie tylko do zrobienia solidnego rachunku sumienia, ale przede wszystkim do zmiany swojego życia, do nawrócenia. To książka, której nie wolno tylko przeczytać, ją trzeba przemedytować.
Sam zrobiłem to już jakiś czas temu. Teraz znów do niej wracam… I mogę z całą pewnością powiedzieć, że te trzydzieści kilka złotych, które zostawiłem kiedyś w księgarni, to nie był żaden wydatek. To była inwestycja. Na teraz i na przyszłość.