By smaku wiary nie utracić…
Dziś Boże Ciało. Jak zwykle najpierw Msza św., potem uroczysta procesja ulicami parafii. Tak jest w całej Polsce, tak było dziś także w Krakowie u pijarów. U nas w tym roku szczególniej nawet, bo Eucharystii przewodniczył nasz tegoroczny neoprezbiter o. Łukasz.
Naprawdę pięknie było: słoneczna pogoda, dużo ludzi, krótkie kazanie, piękne ołtarze, pięknie śpiewający chór, całkiem spora grupa dzieci sypiących kwiatki. Można powiedzieć – wszystko tak, jak być powinno. I dobrze, tylko…
No właśnie… Tak sobie co roku patrzę na te nasze procesje. I co roku mam takie samo odczucie. Myślę sobie, że są one trochę… smutne. Tak, smutne – to dobre słowo.
Nie chcę powiedzieć, że czułem się dziś jak w kondukcie pogrzebowym, bo tak nie było, ale myślę, że radości tego dnia powinno być w nas o wiele więcej. Może to księża powinni o tym przypominać? Może organista winien zapraszać do wspólnego śpiew? Może jakieś śpiewniczki? Może bardziej się do siebie winniśmy uśmiechać?
Powodów przecież w tym dniu mamy wiele. Obecność Jezusa pośród nas jest czymś najważniejszym i najpiękniejszym w naszej wierze. Jeśli nie będziemy umieli się tym prawdziwie ucieszyć (jeśli masz radość w sercu to nie zapomnij powiadomić o tym swojej twarzy), to nie tylko nie przyciągniemy do Jezusa innych, ale także sami utracimy smak naszej wiary.
I znaleziony w Internecie okolicznościowy obrazek. On też wiele mówi.