Dlaczego jestem ,,za”…
Dlaczego – jako kapłan – jestem za ograniczeniem liczby osób w kościołach i za bardzo zdecydowanym karaniem tych, którzy łamią wszelkie przyjęte zasady dot. kwarantanny?
Po pierwsze: Jako księża posłani jesteśmy do wszystkich. I do tych, którzy trzymają się zasad i nie przychodzą w tych dniach do kościołów i do tych, którzy mimo wszystko uczestniczą w Mszach św. i nabożeństwach. Proporcje są jednak bardzo jasne – w domach zostały tysiące naszych parafian, do kościoła przychodzą jednostki. Jako kapłan muszę myśleć nie tylko o tych, którzy przychodzą, ale też o tych, którzy przechodzą kwarantannę w domu, licząc na to, że za kilka tygodni i oni będą mogli przyjść do swojego kościoła i zobaczyć swojego księdza. Tylko, że tego księdza mogą już nie zobaczyć, bo jeśli zostanie wcześniej zarażony, w najlepszej sytuacji będzie na plebanii w kwarantannie, w najgorszej – na cmentarzu. Takie przypadki znamy już nie tylko z Włoch czy Hiszpanii, ale także z Polski.
Nie mówcie więc, że zamykając kościoły i ograniczając liczbę uczestników nabożeństw, księża myślą tylko o sobie. Bzdura… Właśnie w ten sposób udowadniamy, że myślimy o wszystkich wiernych. O wszystkich… O tych, którzy czekają cierpliwie we własnych domach – bo rozumieją powagę sytuacji – także.
Drugi argument też jest bardzo prosty: W takich sytuacjach jak obecna, wszystkich nas obowiązuje POSŁUSZEŃSTWO tym, którzy odpowiadają za nasze bezpieczeństwo, zdrowie i życie. Posłuszeństwo wszystkim wytycznym, procedurom, dekretom, ustaleniom, itp. Nawet, jeśli wydają się dziwne, niezrozumiałe, absurdalne. Ci, którzy znają Dzienniczek św. Faustyny wiedza, że jedna z sióstr kazała jej kiedyś wejść na stół w kuchni i tam siedzieć w momencie, gdy inne siostry przechodziły obok i utyskiwały na tę ,,leniwą” zakonnicę. Faustyna tam weszła, bo było to polecenie przełożonej. Może dziwne, może niepotrzebne, może ryzykowne… Weszła. I to posłuszeństwo bardzo się Panu Jezusowi spodobało.
Ci, którzy łamią przyjęte zasady kwarantanny powinni być nie tylko surowo karani (księża za niedopilnowanie w kościołach także), ale również odpowiednio potraktowani w konfesjonale.
I trzecia rzecz: Potrzeba dużo pokory, której – niestety – ludziom wierzącym często brakuje. Nawet nie wiedzy, nie rozumu. Pokory potrzeba!!! Uznaj, chrześcijaninie, że nie pozjadałeś wszystkich rozumów i że są tacy, którzy wiedzą lepiej. We własnym domu możesz robić, co Ci się podoba, ale poza własnym mieszkaniem musisz – po prostu musisz!!! – dostosować się do ogólnie przyjętych zasad. Ich złamanie jest grzechem nie tylko przeciw władzom, którym winniśmy posłuszeństwo, ale też przeciw miłości bliźniego.
Tych, których nie przekonują moje argumenty, odsyłam do zdjęć z włoskich choćby kościołów.
Wiele z nich już nie jest domami modlitwy. Przez nieodpowiedzialność wielu świątynie zamieniły się
w wielkie kostnice. Oby ten tragiczny scenariusz nigdy nie powtórzył się w naszym kraju.
Mądremu dość, a głupi i tak zrobi, jak uważa…