… i nie dopuść, abyśmy ulegli pokusie…
Odpowiadając na pytanie Dominiki wspomniałem o tym, że każdy nasz grzech powinien być dla człowieka trampoliną, która pomoże mu jeszcze bardziej zbliżać się do Pana Boga. I rzeczywiście, trudno się z tym nie zgodzić. Tak być powinno…
Jednak podejmując ponownie refleksję nad tym tematem, pomyślałem sobie, że przecież taką trampoliną wcale nie musi być nasz grzech. Nie ma na co czekać… Przecież każdy grzech zasmuca Boga i jest oznaką naszej słabości. Rolę wspomnianej trampoliny powinna już przecież pełnić pojawiająca się w naszym życiu pokusa.
Zawsze, ilekroć człowiek ,,czuje” nadchodzącą pokusę (a przyznacie, że pokusy dają się nam ,,poczuć”), już wtedy powinien zwracać się do Boga, prosząc Go o siłę do walki. Czekanie na grzech będzie dowodem bezradności, a przecież wobec zła bezradni nie jesteśmy i być nie możemy. Nie powinniśmy czekać, aż Zły nas pokona.
Ojciec Pio mówił kiedyś, że szatan jest jak pies na łańcuchu. Jeśli za blisko nie podejdziemy, to on nas nie złapie. Trzeba zatem dużej roztropności, by dobrze widzieć tę często niedostrzegalną granicę.
A na koniec jeszcze krótka modlitwa, którą często modlił się Josemaria Escriva de Balaguer: Dzięki Ci, Panie, że dopuszczając pokusę dajesz nam równocześnie piękno i moc swej łaski, byśmy ją mogli pokonać. Dzięki Ci, Panie, za pokusy, które dopuszczasz, byśmy byli pokorni.
Oto co przeczytałem kilka dni temu w Piśmie Świętym:
„Pokusa nie nawiedziła was większa od tej, która zwykła nawiedzać ludzi. Wierny jest Bóg i nie dozwoli was kusić ponad to, co potraficie znieść, lecz zsyłając pokusę, równocześnie wskaże sposób jej pokonania, abyście mogli przetrwać.” (1 Kor 10, 13)
Polecam też modlitwę do św. Michała Archanioła:
„Święty Michale Archaniele
broń nas w walce.
Przeciw złości i zasadzkom
złego ducha bądź nam obroną.
Niech mu rozkaże Bóg-
pokornie o to prosimy.
A Ty Książę Wojska Niebieskiego
szatana i inne złe duchy, które
na zgubę dusz krążą po świecie,
mocą Bożą strąć do piekła.
Amen”
Pozdrawiam Grzesiek 🙂