Jak się odnaleźć w świecie absurdu…
W minionych tygodniach ominęło mnie wiele ciekawych tematów.
Takich, o których inni na swoich blogach wręcz się rozpisywali.
Ominął mnie na przykład gorący temat in vitro. Ale nie tylko… Po drodze była śmierć Kulczyka. Były też Msze św.: ta na zakończenie kadencji odchodzącego i ta na rozpoczęcie kadencji nowego prezydenta. Do historii przeszły też sławetne słowa przeprosin skierowane pod adresem odchodzącego przez kilku duchownych. Oj, byłoby co na blogu komentować…
Pytanie tylko – po co? Wczoraj na facebooku napisałem, że im dłużej śledzę to, co dzieje się w naszej polskiej rzeczywistości, tym bardziej widzę, że do absurdu można sprowadzić wszystko, niemal każdy temat. I pod tym, co napisałem wczoraj, dzisiaj – bogatszy o kilka kolejnych wysłuchanych wywiadów i komentarzy ludzi władzy i nie tylko – podpisałbym się bez chwili namysłu. Przykład absurdu z ostatnich dni: Człowiek z obecnej ekipy rządzącej powiedział: ,,My przecież nie przesunęliśmy wieku emerytalnego, my tylko nieco wydłużyliśmy czas pracy.” Absurd? Oczywiście, że absurd i to jeszcze jaki.
Jest wokół nas – mam na myśli scenę polityczną, ale nie tylko – gro takich ludzi, którzy za cel stawiają sobie nie dobro Ojczyzny, ale właśnie sianie fermentu i wprowadzanie chaosu. Myślę, że każdy, kto obserwuje rzeczywistość szeroko otwartymi oczyma potrafi przywołać tutaj inne od podanego wyżej, konkretne przykłady. Podsycanie społecznych niepokojów, krytykowanie i obrzucanie inwektywami politycznych przeciwników, próby przypodobania się za wszelką cenę mocodawcom dalekie są od nauki płynącej z Ewangelii.
Jak w świecie absurdu powinien zachować się chrześcijanin? Można się nad tym pytaniem długo zastanawiać. Rozwiązań jest oczywiście kilka. Można na przykład zupełnie obrazić się na politykę, przestać się nią interesować, zignorować, zamknąć telewizor w szafie. Można, ale to chyba nie jest dobre wyjście. Można też inaczej – oglądać i denerwować się, przeklinać, złorzeczyć, bluźnić. Wielu tak dzisiaj robi, ale to też jest droga donikąd. Można bardziej po chrześcijańsku – za przykładem Piotra Skargi – zanosić do Boga gorące modlitwy za Ojczyznę i rządzących. Wydaje się, że jest do dobre wyjście, ale potrzeba jeszcze czegoś więcej. Trzeba pamiętać, że każdy z nas (już od 18 roku życia) ma prawo głosu. Prawo, które jednocześnie jest obywatelskim obowiązkiem. I tak naprawdę to my, polskie społeczeństwo, władni jesteśmy odrzucić w polityczny niebyt każdego, kto ośmiesza siebie i swoich wyborców. Dotyczy to i tych z Wiejskiej, i tych ze znacznie niższych szczebli naszej władzy.
Osobiście uważam, że zarówno z prawej jak i z lewej strony sceny politycznej siedzą tacy, którzy w najbliższych wyborach powinni otrzymać bezpowrotnie czerwoną kartkę. Czy tak się stanie w październikowych wyborach? Pewnie nie, bo nie da się za jednym zamachem wyautować wszystkich.
Pewna starsza pani powiedziała mi ostatnio: ,,Na szczęście ja już jestem stara i te wybory mnie nie obowiązują.” Wytłumaczyłem jej, że w jej wieku nie obowiązuje ją piątkowa wstrzemięźliwość od pokarmów mięsnych, ale wybory nadal są jej obywatelskim obowiązkiem.
Hm, ciągle chyba – jako społeczeństwo – za mało przywiązujemy uwagi do tego, że nasz głos ma swoją wartość. Skarżymy się, zżymamy, narzekamy. A przecież wszyscy razem, wspólnymi siłami, możemy sprawić, że słowo ,,absurd” następne pokolenia będą znały tylko ze słownika.