Kto by chciał mi służyć…
Ewangelia wg św. Jana 12,24-26.
Jezus powiedział do swoich uczniów: «Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Jeżeli ziarno pszenicy wpadłszy w ziemię nie obumrze, zostanie tylko samo, ale jeżeli obumrze, przynosi plon obfity. Ten, kto kocha swoje życie, traci je, a kto nienawidzi swego życia na tym świecie, zachowa je na życie wieczne. A kto by chciał Mi służyć, niech idzie za Mną, a gdzie Ja jestem, tam będzie i mój sługa. A jeśli ktoś Mi służy, uczci go mój Ojciec».
Dziś wspominamy św. Wojciecha, który stracił swoje życie w obronie wiary w Jezusa. Na kanwie tego święta Kościół daje nam do rozważenia fragment Ewangelii i ziarnie i o człowieku, który mając wolną wolę, może podejmować w swoim życiu różne decyzje.
Człowiek rzeczywiście ma wybór: może z troski o swoje życie uczynić sobie bożka i zwrócić się ku niemu w sposób przesadny, ale może też poświęcać nieustannie swoje życie Panu Bogu i Jemu je ofiarować.
O ile ewangeliczne ziarenko nie ma nic do gadania w kwestii tego, co się z nim stanie po wrzuceniu w ziemię (działają w nim prawa natury i pewien zakodowany w nim lub nie zakodowany potencjał), o tyle człowiek sam może podejmować decyzje i wybierać. Jezus to szanuje i właśnie dlatego używa dziś wyrażenia: Kto by chciał Mi służyć…
Właśnie o to ludzkie chcenie bądź nie chcenie wiele rzeczy – także wiele spraw w naszym życiu duchowym – zwyczajnie się rozbija. Warto dziś postawić sobie pytanie o to, czy chce mi się coś więcej robić w moim życiu duchowym? Czy chcę czegoś więcej niż dotąd? Czy szukam, rozważam, czytam, formuję się? Tylko wtedy, kiedy damy pozytywną odpowiedź na te pytania i kiedy rzeczywiście za słowami pójdą czyny, będziemy mogli mówić o duchowym wzrastaniu. W przeciwnym razie grozi nam duchowy zastój i duchowa mielizna.