Lepiej późno, niż …
Muszę przyznać, że na studiach wykłady z filozofii nigdy nie należały do moich ulubionych. Najpierw wydawały mi się trudne, a z czasem jeszcze coraz bardziej nudne. To, oczywiście, moja wina, bo nie potrafiłem rozkochać się w czymś, czym nawet zauroczyć mi się nie udało. A może to jednak wina moich profesorów? Tych, którzy kazali czytać, nawet jeśli się nie rozumie… Tak czy inaczej, filozofią na studiach się nie zachwyciłem.
Nie znaczy to jednak, że jestem w tej dziedzinie zupełnie noga. Otóż nie… Teraz, kiedy nie ma już presji studiów i stresujących spotkań z profesorami w czasie egzaminów, trochę nadrabiam dawne zaległości. Może ,,nadrabiam” to za duże słowo, ale jakąś jedną czy drugą książkę filozofa mam już na swym koncie.
Przebrnięcie przez ,,Historię filozofii po góralsku” i ,,Myślenie według miłości” nie było trudne. Żadna z tych lektur nie zapaliła mnie do filozofii, ale zaciekawiła mnie mądrość Autora – ks. prof. Józefa Tischnera. Gdybym zaczął studiować kilkanaście lat wcześniej, załapałbym się jeszcze na Jego wykłady. Nie zdążyłem. Mądrości i myślenia uczę się zatem z Jego książek.
Będąc niedawno w okolicach Nowego Targu nie mogłem nie odwiedzić Jego rodzinnej Łopusznej. Od dawna chciałem zatrzymać się przy Jego grobie na miejscowym cmentarzu. Udało się. Przy okazji odkryłem, że istnieje w Łopusznej coś na wzór muzeum, miejsce Jemu tylko poświęcone. Izba Pamięci – warto tam zajrzeć.
Pojechaliśmy tam razem z klerykami. W dniu kończącym nasze rekolekcje. Nie wiem, czy przez pielgrzymkę do takiego miejsca nasi klerycy zapłoną większą miłością do filozofii, ale może dzięki temu kiedyś chwycą po którąś z książek Księdza Profesora. Nawet, jeśli będzie to – jak w moim przypadku – dopiero parę lat po studiach.