Niech moi święci…
Trzydzieści osiem lat temu moi Rodzice wpadli na genialny pomysł. Postanowili, że na chrzcie dadzą mi dwa imiona na cześć dwóch wielkich święty: Piotr i Pawła. I od tamtej pory obaj są moimi Patronami.
Czasem przyglądam się im obu i widzę, jak byli różni. Paweł np. bardzo wykształcony, po najlepszych szkołach, Piotr przeciwnie – prostu galilejski rybak. Paweł zwiedził pół świata w podróżach misyjnych, Piotr osiadł w Rzymie i nigdzie się stamtąd nie ruszał.
Czasem zastanawiam się trochę nad tym, co mam w sobie z każdego z nich. I dochodzę do wniosku, że całkiem sporo we mnie zarówno Piotra, jak i Pawła. Ale o tym może wspomnę przy innej okazji.
Póki co, bardzo dziękuję wszystkim za pamięć, modlitwę i życzenia. Niech moi święci Patronowie (można też Patroni) wstawiają się i za Wami.