Nikt nie ma monopolu na Pana Boga… Na szczęście…
Jakiś czas temu w naszym kościele na Wieczystej odbył się Wieczór z Medytacją Chrześcijańską. Spotkanie to zostało zorganizowane przez Krakowską Grupę Medytacji Chrześcijańskiej.
Nie czas tutaj, ani nie miejsce, by wchodzić w ideę tego przedsięwzięcia. Faktem jest jednak, że nie wszystkim pomysł zorganizowania takiego Wieczoru się spodobał. Niektórzy doszukiwali się w tym czegoś z Dalekiego Wschodu, pierwiastka buddyzmu, powiązań z mnichami tybetańskimi, itp.
Znając te wszystkie wątpliwości, podzieliłem się nimi z jednym z moich Współbraci. A on, wysłuchawszy, skwitował to jednym zdaniem: ,,Nikt (tutaj padła nazwa konkretnej grupy osób) nie ma monopolu na Pana Boga.” Świetne słowa. I jakie prawdziwe…
Przypomniało mi się to wydarzenie sprzed kilku tygodni dokładnie wczoraj, gdy na kilku portalach internetowych krążył artykuł o tym, jak to ,,Watykan prostuje słowa papieża.” Sprawa dotyczyła środowej homilii Franciszka. Powiedział on wówczas: ,,Pan odkupił nas wszystkich Krwią Chrystusa: wszystkich, nie tylko katolików. I ta Krew czyni nas wszystkich dziećmi Bożymi pierwszej kategorii! Zostaliśmy stworzeni jako dzieci na podobieństwo Boga, a Krew Chrystusa odkupiła nas wszystkich!” – tłumaczył Franciszek. Oczywiście, zaraz postanowiono włożyć kij w mrowisko i zapytano o możliwość zbawienia ateistów.
Głos w tej sprawie zabrał ks. Thomas Rosica, rzecznik Stolicy Apostolskiej. Stwierdził on, że ,,ateiści idą do piekła, jeśli nie akceptują Jezusa Chrystusa, jako Pana i Zbawiciela.”
Nie mam wątpliwości, że ktoś, kto odrzuca czy nie akceptuje ,,Jezusa jako Pana i Zbawiciela” na własne życzenie pozbawia się zbawienia. Taka jest nauka Kościoła. Z drugiej jednak strony skąd my możemy wiedzieć, jak Pan Bóg na to wszystko patrzy? Skąd możemy wiedzieć, czy nawet najbardziej zatwardziałemu ateiście w godzinie śmierci nie da On łaski skruchy tak, by jak Dyzma w ostatniej chwili życia zawołał: Jezu, wspomnij na mnie. Przecież to już wystarczy. Choćby krótkie westchnienie.
Takie przypadki się zdarzają. Sam znam historię starszej pani należącej do Świadków Jehowy. Przez całe życie czynnie działała na rzecz swojej wspólnoty. Ale kiedy na łożu boleści przeżywała swoje ostatnie chwile, poprosiła córkę, by ta wezwała kapłana. I ten, może nieco zdziwiony tym wezwaniem, przyjechał… z Panem Jezusem. I pomógł tej kobiecie pojednać się z Bogiem. Na drugi dzień kobieta zmarła.
Wielu z tej wioski nie mogło zrozumieć, jak proboszcz mógł tak się zachować. ,,Pojechał do Jehówki” – mówili niektórzy. A proboszcz wyszedł w niedzielę na ambonę i powiedział wyjątkowo krótkie kazanie: ,,Dwie rzeczy w niebie nas zdziwią. Pierwsza, że zobaczymy tam ludzi, których nie spodziewaliśmy się tam zobaczyć. I druga, że nie będzie tam tych, których spodziewalibyśmy się tam ujrzeć.”
Jak nic nasuwają mi się słowa mojego Współbrata: Nikt nie ma monopolu na Pana Boga.
Aż chciałoby się wykrzyknąć: Amen.