O ewangelicznej belce i drzazdze…
Od kilku dni dominikanie mają nowego prowincjała. Gdy się o tym dowiedziałem, nawet się ucieszyłem. A to dlatego, że na kilka tygodni przed wyborami sam – w rozmowie z o. Pawłem – wywróżyłem mu taki awans. On wtedy tylko się uśmiechnął. Dziś czytam w Internecie wywiad z nowym prowincjałem i … w bardzo wielu sprawach po prostu się z nim zgadzam.
Nie chcę dotykać podjętej w wywiadzie sprawy nauczania religii w szkole. Kiedyś o tym pisałem i zdania nie zmieniłem. Podpisuję się pod tym, co mówi o. Paweł. Dziś wspominam o tym wywiadzie, bo wyczytałem, że pewien kapłan w dość mocnych słowach ten wywiad skrytykował.
,,Mogę namawiać kogoś, by żył w czystości przedmałżeńskiej, by nie wchodził w związek homoseksualny, ale trudno mi go potępić. Rozumiem jego pragnienia” – mówił w wywiadzie o. Paweł. Słowa te nie spodobały się innemu znanego kapłanowi. Na dodatek z tytułem profesora. ,,Jestem zszokowany” – napisał ów duchowny po lekturze wywiadu, a słowa nowego prowincjała nazwał ewidentnym naruszeniem nauki katolickiej.
Co tak rozsierdziło duchownego? Może to, że prowincjał mówi o namawianiu a nie o nakazywaniu? Może to, że udzielający wywiadu nie chce nikogo potępiać? A może to, że dominikanin rozumie takie pragnienia?
Tak czy inaczej jedno jest pewne. Nikt z nas do tego, by kogokolwiek potępiać, prawa nie ma. I wszystko jedno czy chodzi tutaj o rodziców, którzy sięgnęli po in-vitro, czy o ludzi żyjących w tzw. wolnych związkach czy nawet o osoby homoseksualne. Po prostu nie mamy prawa.
Przyznam się, że jeszcze kilka lat temu mnie osobiście łatwo przychodziło ocenianie ludzi, którzy nie reprezentowali takich samych wartości jak moje. Myślałem sobie, że przecież każdy powinien wierzyć w Boga, chodzić do kościoła, modlić się, itp. Tymczasem… No właśnie.
Przed tygodniem skończyłem czytać książkę posłanki Grodzkiej ,,Mam na imię Ania.” Pewnie niektórych zdziwi taki dobór lektury. Trudno… Sięgnąłem po tę książkę trochę w ramach pokuty. Zauważyłem bowiem, że dość łatwo przychodziło mi ocenianie, osądzanie a nawet potępianie takich osób. Nie znając sprawy, nie znając przeszłości różnych ludzi, dość łatwo wyrokowałem, stygmatyzowałem tych, którzy myślą i żyją inaczej niż ja.
Nie piszę tego po to, by pochwalać złe czyny, dewiacje, niemoralne zachowania, itp. Jako człowiek i jako ksiądz nie chcę tego robić. Piszę po to, aby sobie i każdemu, kto czyta te słowa uświadomić, że Jezus naprawdę nie umarł na krzyżu tylko za tych, którzy codziennie się modlą, chodzą do kościoła i mają prenumeratę Naszego Dziennika. Jezus umarł na krzyżu za każdego. A skoro tak, to Jego słowa: ,,Nie sądźcie, a nie będziecie sądzeni” powinny stać się dewizą każdego z nas. I dlatego tak trudno mi zrozumieć krytykę księdza profesora. Wydaje mi się, że tytuł przed nazwiskiem nie daje prawa do potępiania kogokolwiek. W tym starciu znów staję po stronie o. Pawła. I znów podpisuję się pod jego słowami: ,,Mogę namawiać kogoś, by żył w czystości przedmałżeńskiej, by nie wchodził w związek homoseksualny, ale trudno mi go potępić.”
Ojcze Pawle, nie tylko namawiać możemy. Możemy się jeszcze za tych ludzi po prostu modlić. Niech więc tej modlitwy nie zabraknie.
Ps. Moje zapewnienie o tym, że zgadzam się z o. Pawłem dotyczy tylko cytowanego powyżej fragmentu jego wypowiedzi. Nad innymi wątkami nie poczyniłem jeszcze wystarczającej refleksji.