Obyśmy całe życie byli głodni…
Ewangelia wg św. Jana 6,30-35.
W Kafarnaum lud powiedział do Jezusa: «Jaki więc Ty uczynisz znak, abyśmy go zobaczyli i Tobie uwierzyli? Cóż zdziałasz? Ojcowie nasi jedli mannę na pustyni, jak napisano: „Dał im do jedzenia chleb z nieba”». Rzekł do nich Jezus: «Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Nie Mojżesz dał wam chleb z nieba, ale dopiero Ojciec mój da wam prawdziwy chleb z nieba. Albowiem chlebem Bożym jest Ten, który z nieba zstępuje i życie daje światu». Rzekli więc do Niego: «Panie, dawaj nam zawsze ten chleb!» Odpowiedział im Jezus: «Jam jest chleb życia. Kto do Mnie przychodzi, nie będzie łaknął; a kto we Mnie wierzy, nigdy pragnąć nie będzie».
Różne człowiek ma głody. Ten powszechny, który chyba w pierwszej kolejności przychodzi nam na myśl, gdy mówimy o głodzie w ogóle, to głód fizyczny. Mnóstwo ludzi doświadcza dziś na świecie tego rodzaju głodu. Wielu umiera z jego powodu. Ale są też inne głody. Na przykład głód miłości.
O ile ten pierwszy dotyczy raczej tylko społeczeństw biednych ekonomicznie, o tyle ten drugi jest uniwersalny i może dotyczyć tak biednych, jak i bogatych. A głód duchowy? Ten też jest uniwersalny, choć życie pokazuje, że obfitsze plony zbiera raczej pośród ludzi materialnie bogatych. Tylko nieliczni bogacze mają serca otwarte na Boga. Większość będzie swoje nadzieje wiązała raczej przede wszystkim ze swoimi doczesnymi dobrami. Tymczasem lepiej mieć mało z bojaźnią Pańską niż z niepokojem wielkie bogactwo (Prz 15,16).
Warto przy wspominaniu tych różnych rodzajów głodu pomyśleć o tym, który z nich najczęściej jest moim udziałem. Warto wziąć pod lupę szczególnie głód związany z naszym życiem duchowym. Jak często odczuwam niedosyt w przestrzeni mojego życia wewnętrznego? Nie mam wątpliwości co do tego, że akurat ten głód powinien nam towarzyszyć przez całe życie. Tak, tak… Przez całe życie powinniśmy być głodni Pana Boga.