Pan Bóg chce i może…
Urzekła mnie historia, którą niedawno słyszałem. Oto w pewnym bloku na jednym z osiedli mieszkały ze sobą dwie siostry. Starsza już dawno weszła w świat dorosłości, miała swoją pracę, ustabilizowane życie, choć coraz częściej pewna choroba dawała się jej we znaki. Młodsza, dopiero od niedawna mogła pochwalić się dowodem osobistym, prowadziła dość imprezowe życie. Znała już chyba wszystkie kluby w okolicy, a ostatnio nawet zaczęła sympatyzować z dilerem narkotyków.
Pewnej nocy – gdy młodsza siostra bawiła się w najlepsze w jednym z klubów – starsza dostała wielkich bólów. Cierpiała tak bardzo, że cudem zwlekła się z łóżka i poszła do łazienki. Tam straciła przytomność. W środku nocy do mieszkania wróciła młodsza siostra. Chwiejnym krokiem weszła do łazienki i zobaczyła leżącą na podłodze nieprzytomną kobietę. Nie myśląc wiele chwyciła za telefon i wezwała pogotowie.
Wszyscy tzw. porządni ludzie o tej porze już spali i nikt z nich nawet nie przypuszczał, że w mieszkaniu obok ktoś potrzebuje pomocy. Opatrzność Boża posłużyła się dziewczyną, o której wszyscy wiedzieli, że prowadziła w mieście życie grzeszne. To właśnie ona – nie tzw. porządni ludzie z sąsiedztwa – uratowała chorej życie.
To ciekawa i bardzo poruszająca historia. Może warto mieć ją w pamięci szczególnie wtedy, gdy zbyt łatwo przychodzi nam osądzać naszych bliźnich. Warto pamiętać, że Pan Bóg chce i może posługiwać się każdym z nas.