Plewami jeszcze nikt się nie najadł…

Ewangelia wg św. Mateusza 13,18-23.

Jezus powiedział do swoich uczniów: «Posłuchajcie przypowieści o siewcy. Do każdego, kto słucha słowa o królestwie, a nie rozumie go, przychodzi Zły i porywa to, co zasiane jest w jego sercu. Takiego człowieka oznacza ziarno posiane na drodze. Posiane na grunt skalisty oznacza tego, kto słucha słowa i natychmiast z radością je przyjmuje; ale nie ma w sobie korzenia i jest niestały. Gdy przyjdzie ucisk lub prześladowanie z powodu słowa, zaraz się załamuje. Posiane między ciernie oznacza tego, kto słucha słowa, lecz troski doczesne i ułuda bogactwa zagłuszają słowo, tak że zostaje bezowocne. Posiane w końcu na ziemię żyzną oznacza tego, kto słucha słowa i rozumie je. On też wydaje plon: jeden stokrotny, drugi sześćdziesięciokrotny, inny trzydziestokrotny».

Jezus mówi nam dzisiaj o ziarnie. Każdy jednak siewca wie, że zanim posieje się ziarno na roli, najpierw trzeba dokonać procesu tzw. wiania. W niejednej wiejskiej zagrodzie można jeszcze dziś spotkać napędzaną energią elektryczną lub siłą ludzkich rąk tzw. wialnię, która służy rolnikom do oddzielania zdrowego ziarna od plew.

Zdrowe ziarno jest ciężkie i w zetknięciu z wywołanym przez tę maszynę podmuchem powietrza, spada w dół. Plewy są lekkie, więc powiew wiatru sprawia, że nie spadają w dół, ale lecą w inną stronę.

W naszym życiu duchowym też potrzebujemy takiej wialni. Potrzebujemy czegoś, co będzie nam pomagało oddzielić dobre ziarno od plew. Bo niestety, dziś wielu z nas próbuje posilać się plewami. Tyle tylko, że plewy nie mają żadnej wartości odżywczej.

Gdy piszę te słowa, przypomina mi się pewna starsza pani, z którą kilka dni temu jechałem w jednym przedziale. Obok siedziało kilka osób: ktoś pracował na komputerze, ktoś oglądał film na telefonie, ja czytałem książkę. Wspomniana pani wyjęła z torby plik kolorowych gazet i przez wiele godzin je przeglądała. Spojrzałem na tytuły. Nie przywołam ich, by reklamy nie robić, ale ja nazywam takie gazety prasą plotkarską (brukową). Rozpisują się tam m.in. o skandalach z udziałem celebrytów, o ich grzechach, często niemoralnym życiu, itp.

Komu i na co taka wiedza? Nie wiem.

Współczuję ludziom, którzy nie mając swoich problemów, potrafią godzinami nurzać się w takim szambie. Co staje się z człowiekiem, który karmi się takimi treściami? Niech to pytanie pozostanie retorycznym.

Spójrzmy jednak na siebie. Czym się karmimy? Co czytamy? Co oglądamy? Czy są to treści, które pomagają nam w życiu duchowym? Chyba nikogo nie trzeba przekonywać o tym, że – nawet przy najbardziej dobrych intencjach – nikomu jeszcze nic z plew nie wyrosło.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.