Słowo będzie sądzić…
Ewangelia wg św. Jana 12,44-50.
Jezus tak wołał: «Ten, kto we Mnie wierzy, wierzy nie we Mnie, lecz w Tego, który Mnie posłał. A kto Mnie widzi, widzi Tego, który Mnie posłał. Ja przyszedłem na świat jako światłość, aby każdy, kto we Mnie wierzy, nie pozostawał w ciemności. A jeżeli ktoś słyszy słowa moje, ale ich nie zachowa, to Ja go nie potępię. Nie przyszedłem bowiem po to, aby świat potępić, ale by świat zbawić. Kto Mną gardzi i nie przyjmuje słów moich, ten ma swego sędziego: słowo, które wygłosiłem, ono to będzie go sądzić w dniu ostatecznym. Nie mówiłem bowiem sam od siebie, ale Ten, który Mnie posłał, Ojciec, On Mi nakazał, co mam powiedzieć i oznajmić. A wiem, że przykazanie Jego jest życiem wiecznym. To, co mówię, mówię tak, jak Mi Ojciec powiedział».
Kiedy medytuję dzisiejszą Ewangelię przypominają mi się słowa Marii Simmy, która miała widzenia dusz czyśćcowych. W jednym z wywiadów powiedziała, że kiedy dusza umarłego człowieka staje na Sądzie, to ma tam doświadczenie tego, że to nie Bóg dokonuje osądu. Dusza zostaje osądzona niejako przez siebie samą. Bóg nie wyrokuje, nie rozstrzyga, ale jest świadkiem tego, jak dusza sama siebie osądza z tego, jak wypełniała na ziemi przykazania.
Dziś Jezus niejako potwierdza to, co podczas widzeń usłyszała Simma: słowo wygłoszone przez Niego będzie nas sądzić w dniu ostatecznym. To właśnie z tym słowem trzeba będzie się skonfrontować. Inaczej będą sądzeniu ci, którzy to słowo znają, czytają i medytują, a inaczej ci, do których Ewangelia jeszcze nie dotarła i słowo Boże nie było im głoszone. Jedni i drudzy mają szansę na zbawienie, ale od tych pierwszych więcej będzie się wymagać.
Znamy prawdę wiary mówiącą, że Bóg jest Sędzią sprawiedliwym, który za dobro wynagradza, a za zło każe. Trzeba jednak dopowiedzieć, że w tej prawdzie wiary Bóg nie jest surowym policjantem czy strażnikiem, ale bardziej notariuszem zatwierdzającym wyrok, który dusza ludzka wydaje sama na siebie. Bóg wówczas – choć wszechmogący – wydaje się bezsilny. O ile na ziemi może wspierać duszę swoim miłosierdziem, o tyle po śmierci potwierdza tylko to świadectwo, które dusza daje sama o sobie.
Szczęść Boże,
Jak rozumieć te słowa: „ A jeżeli ktoś słyszy słowa moje, ale ich nie zachowa, to Ja go nie potępię.”?
To zdanie jest wyrwane z kontekstu. Trzeba od razu dopowiedzieć to: ,,Kto nie przyjmuje słów moich, ten ma swego sędziego: słowo, które wygłosiłem, ono to będzie go sądzić w dniu ostatecznym.” Jezus nie potępia, bo jest Królem Miłosierdzia, ale słowo, które nam zostawił czyli Ewangelia jest tym, według czego będziemy sądzeni. To trochę jak z egzaminem na prawo jazdy: nie dlatego oblewa się egzamin, że kursant nie pasuje egzaminatorowi, ale dlatego, że kursant nie dostosował się do przepisów i czegoś nie zrobił, albo zrobił źle. Nie egzaminator jest winny, tylko błąd (błędy) kursanta.