Słowo na dziś – Mt 8, 5 -17
Gdy Jezus wszedł do Kafarnaum, zwrócił się do Niego setnik i prosił Go, mówiąc: «Panie, sługa mój leży w domu sparaliżowany i bardzo cierpi». Rzekł mu Jezus: «Przyjdę i uzdrowię go».
Zaskakuje mnie postawa setnika. Już w tym krótkim fragmencie dzisiejszej Ewangelii widać sposób myślenie tego żołnierza. On tylko mówi Jezusowi o tym, co leży mu w tej chwili najbardziej na sercu. Wcale nie podpowiada Jezusowi tego, co On miałby zrobić. Nie sugeruje łatwych rozwiązań, nie prosi o powrót do zdrowia. Setnik przekazuje Jezusowi krótki i jasny komunikat: Mój sługa leży w domu sparaliżowany i bardzo cierpi.
Tylko tyle… Nic ponad to. Jakże często nasze modlitwy odbiegają w swej treści i intencji od modlitwy setnika. My nie tylko przedstawiamy Jezusowi to, co leży nam na sercu, ale od razu podpowiadamy (by nie powiedzieć, że narzucamy) sposób, w jaki Jezus może i powinien zaradzić naszym potrzebom.
Przy różnych okazjach wypowiadamy różne intencje. Na przykład nie tak dawno niektórzy modlili się ,,o rychłą kanonizację Jana Pawła II.” Albo ,,o szybki powrót do zdrowia dla …”, o szybkie znalezienie dobrej pracy.”
Oczywiście, że te intencje mają przed Bogiem swoją wartość i On na pewno tak skonstruowanych przez nas próśb słucha. Ale czy czasem nie warto – dokładnie tak samo jak setnik z dzisiejszej Ewangelii – zatrzymać się tylko na nazwaniu swojej troski? Sposób i czas działania warto pozostawić samemu Jezusowi.