Święto Podwyższenia Krzyża św.
Jeden z biskupów seniorów pewnej diecezji w centralnej Polsce opowiadał kiedyś jak to w poprzednim – nieprzychylnym Kościołowi systemie – pracownicy pewnego przedsiębiorstwa chcieli powiesić w zakładzie pracy kilka krzyży. Jeden miał zawisnąć na stołówce, drugi na portierni, trzeci w gabinecie BHP i jeszcze w kilku innych miejscach.
Delegacja pracowników przychodziła co kilka dni do gabinetu dyrektora, prosząc o zgodę na krzyże. Ten jednak – zagorzały komunista i ateista – takowej zgody nie dawał. Pracownicy jednak – jak wdowa z Ewangelii, która swoim natręctwem zmusiła króla do pomocy i opieki nad sobą – nie rezygnowali. Odwiedzali gabinet co kilka dni licząc na to, że dyrektor w końcu zmieni zdanie.
Pewnego dnia, gdy delegaci znów zapukali do dyrektora, ten kazał im usiąść i powiedział: ,,Przemyślałem waszą propozycję. Zgodzę się na powieszenie krzyży w zakładzie pod jednym warunkiem – chcę, żebyście od dziś naprawdę postępowali tak, jak każe wam wasza wiara. Oczekuję, że od dziś będziecie pracowali rzetelnie i uczciwie; że będziecie przychodzi do pracy punktualnie i pracowali tyle, ile trzeba. Liczę na to, że nie będzie w pracy alkoholu, że nie usłyszę przekleństw, wyzwisk, kłamstw i oszczerstw. Liczę na to, że jak już powiesicie te swoje krzyże, to nie będziecie z firmy niczego kradli. Że będziecie uczciwi i rzetelni w swojej pracy. Stawiam wam dziś takie właśnie warunki i daję trzy dni na zastanowienie się nad tym, co powiedziałem.”
Z nieukrywaną satysfakcją dyrektor przedsiębiorstwa opowiadał później, że owa delegacja po tak postawionej sprawie już więcej do gabinetu nie zapukała. Smutne, ale pewnie w wielu przypadkach prawdziwe. Bo łatwo jest powiesić krzyż na ścianie. O wiele trudniej żyć na co dzień zasadami płynącymi z wiary. Może warto w kontekście dzisiejszego Święta Podwyższenia Krzyża św. zadać sobie pytanie, czy i my nie jesteśmy podobni do owych pracowników wspomnianego przedsiębiorstwa.