To jeszcze nikomu nie zaszkodziło…
O odpustach powiedzieliśmy sobie już całkiem sporo. Ktoś mógłby – czytając te wszystkie rozważania nt. odpustów – zapytać: No dobrze, ale skąd my wiemy, że Pan Bóg rzeczywiście po odprawieniu konkretnej praktyki, te nasze kary za grzechy redukuje? Skąd możemy mieć pewność, że reset dokonuje się np. po półgodzinnej adoracji czy po Koronce do Bożego Miłosierdzia?
Przyznam, dobre pytanie. Ale odpowiedź na nie wcale nie jest trudna. Wystarczy przypomnieć sobie kilka fragmentów z Ewangelii, w których Jezus zapewnia apostołów, że to, co zadecydują na ziemi, będzie respektowane w niebie. Jezus mówi np.: Weźmijcie Ducha Świętego. Komu odpuścicie (na ziemi), będzie odpuszczone (w niebie). A komu zatrzymacie, będzie zatrzymane. W innym miejscu czytamy: Cokolwiek zwiążecie na ziemi, będzie związane w niebie. A co rozwiążecie na ziemi, będzie rozwiązane w niebie.
Te słowa Jezusa każą nam myśleć następująco: wszystko, co Kościół ustali mocą autorytetu samego Jezusa, będzie respektowane w niebie. Wszystko. Odpusty w taki właśnie sposób zostały ustalone i ogłoszone. Nie mamy więc najmniejszych powodów do tego, by wątpić w prawdziwość słów Jezusa.
Zresztą, wątpienie takie zwyczajnie się nam nie opłaca, bo przecież zdobywanie odpustów leży w naszym własnym interesie. Zamiast podważać naukę Kościoła na temat odpustów i szukać dziury w całym, lepiej po prostu wziąć się za modlitwę. Ani modlitwa, ani zdobywanie odpustów nikomu jeszcze nie zaszkodziło.