Tyle tylko mogę zrobić…
Muszę Wam się przyznać, że dość osobiście przeżywam to, co teraz właśnie dzieje się na Ukrainie. Niewielu wie, że po moim odejściu z posługi ojca duchownego w naszym pijarskim Seminarium we wrześniu ubiegłego roku, otrzymałem od o. Prowincjała propozycję pracy na Ukrainie.
Właśnie wtedy pijarzy otwierali swoją nową placówkę koło Lwowa. Kiedy zadzwonił o. Prowincjał z taką propozycją, nawet się ucieszyłem. Znam trochę rosyjski, a nowa placówka to nowe możliwości. Długo o tym myślałem. Wiele czasu poświęciłem na to, by przegadać to wszystko z Panem Bogiem. Ostatecznie jednak – z trzech sobie wiadomych powodów – postanowiłem odmówić. Do posługi w nowej parafii pojechał ktoś inny.
Dziś patrzę na Ukrainę z bezpiecznej pozycji pijarskiego klasztoru w Krakowie. I modlę się. Dużo się modlę, bo tak naprawdę tyle tylko mogę zrobić. Tylko i aż tyle…