Uboga wdowa nas zawstydza…

Ewangelia wg św. Łukasza 21,1-4

Gdy Jezus podniósł oczy, zobaczył, jak bogaci wrzucali swe ofiary do skarbony. Zobaczył też, jak uboga jakaś wdowa wrzuciła tam dwa pieniążki. I rzekł: «Prawdziwie, powiadam wam: Ta uboga wdowa wrzuciła więcej niż wszyscy inni. Wszyscy bowiem wrzucali na ofiarę z tego, co im zbywało; ta zaś z niedostatku swego wrzuciła wszystko, co miała na utrzymanie».

Nie mam wątpliwości co do tego, że nad dzisiejszą Ewangelią powinni pochylić się dosłownie wszyscy. Bo ta Ewangelia – choć mówi o pieniądzach – wcale nie musi nas na nich zatrzymywać. Tę Ewangelię powinni porządnie przemedytować szczególnie ci, którzy dali się zwieść złemu i od dawna – jak mantrę – powtarzają trzy słowa: Nie mam czasu.

Nie masz czasu? Przecież Pan Bóg daje każdemu z nas aż sto sześćdziesiąt osiem godzin na tydzień. Czyżbyś ty dostał mniej? – żartuję czasem z tymi, którzy ciągle gdzieś biegną i ciągle mają coś do zrobienia. Przez to nie mają czasu na modlitwę, za spotkania, na rodzinę, na rekolekcje, itp. To smutne…

W tym naszym codziennym zabieganiu potrzebna nam jest postawa ewangelicznej wdowy – mam mało, więc to mało oddam Panu Bogu.

Nie wiemy, czy ta wdowa podjęła refleksję i zastanowiła się nad tym, jak po wrzuceniu tych monet do skarbony, będzie wyglądało jej jutro czy pojutrze. Nie wiemy, czy pomyślała o swojej przyszłości, ale jednego możemy być pewni: Jezus już się o nią zatroszczy. Skoro zauważył, że wrzuciła do skarbony swoje pieniądze, na pewno zauważy także, kiedy będzie chodziła głodna.

Ona być może wcale nie myślała o swoim jutrze i o tym, że nie będzie miała pieniędzy na życie. Jezus taką właśnie postawę pochwala. Nie postawę bezmyślności, ale postawę zaufania.

My natomiast robimy coś zupełnie odwrotnego – jeszcze Jezusowi niczego nie daliśmy, a już martwimy się o to, że nam zabraknie. To dalece nieewangeliczna postawa. Przykładów można podawać wiele.

Często nie podejmujemy się jakiegoś zadania, żywiąc przekonanie, że dany wysiłek jakoś negatywnie odbije się na nas w przyszłości. Przykład z mojego powołaniowego podwórka: w listopadzie zapraszam chłopaków na weekendowe rekolekcje do Krakowa, ale w odpowiedzi często słyszę od jednego czy drugiego, że jest już w klasie maturalnej i musi się uczyć do matury. Są i tacy, którzy jako wytłumaczenie podają rozpoczynającą się w styczniu sesję zimową.

Oczywiście, nie przyjmuję takich tłumaczeń, bo rekolekcje trwają tylko weekend i po drodze do sesji czy matury będzie na naukę jeszcze dużo czasu.

W tych więc konkretnych momentach i w wielu innych sytuacjach jesteśmy dalece nieewangeliczni. Jeszcze nic nie daliśmy Jezusowi, a już się martwimy, że jak damy, to nam się to nie opłaci i że nam samym zabraknie. Tymczasem trzeba tu przyjąć zupełnie inną postawę. Postawę ubogiej wdowy: ,,Panie Jezu, mam mało. Ale z miłości do Ciebie oddam to moje mało, bo wiem, że gdy oddam to Tobie, to Ty się wszystkim zajmiesz. Dam Ci te dwa pieniążki (ten weekend na rekolekcje, tę godzinkę na adorację, itp.), bo wierzę, że Ty sam się o wszystko zatroszczysz i że jutro nie będę głodna. Oddam Ci to, czego mnie samej brakuje, bo ufam, że Ty nie tylko taką postawę pochwalisz, ale również mi ją wynagrodzisz.”

Jakże bardzo brakuje nam otwartych serc i hojności w dawaniu. Także w dawaniu Panu Bogu. Nie dość, że nie dajemy w teraźniejszości, to jeszcze martwimy się o przyszłość – zupełny bezsens!!!

Rekolekcje to tylko jeden z dziesiątków przykładów, które obnażają naszą niewiarę i brak zaufania Panu Bogu. Tak, tak… Niewiarę. Jeśli ciągle na lewo i prawo powtarzasz wszystkim, że nie masz czasu i przez to pozwalasz, by umierała twoja relacja z Bogiem, to mogę ci dziś prosto w oczy powiedzieć, że jesteś nie tylko nieewangeliczny. Ty jesteś po prostu niewierzący.

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.