Widzieć, jak widzi Jezus…
Ewangelia wg św. Łukasza 9,51-56
Gdy dopełniały się dni wzięcia Jezusa z tego świata, postanowił udać się do Jeruzalem, i w wysłał przed sobą posłańców. Ci wybrali się w drogę i weszli do pewnego miasteczka samarytańskiego, by przygotować Mu pobyt. Nie przyjęto Go jednak, ponieważ zmierzał do Jeruzalem. Widząc to, uczniowie Jakub i Jan rzekli: «Panie, czy chcesz, byśmy powiedzieli: Niech ogień spadnie z nieba i pochłonie ich?» Lecz On, odwróciwszy się, zgromił ich.
Spójrzmy dziś na Jakuba i Jana. Powyższy fragment Ewangelii obnaża ich sposób myślenia: bardzo płytki, pozbawiony miłości, emocjonalny. Ci dwaj bracia patrzą tylko po ludzku. Być może chodzą za Jezusem jeszcze zbyt krótko, by patrzeć inaczej. Być może…
Prawda jest jednak taka, że wszyscy jesteśmy do nich bardzo podobni. Ileż razy złapaliśmy się na tym, że patrzymy jak oni? W emocjach, krótkowzrocznie, bez miłości, współczucia, zrozumienia. Ciągle jest w człowieku pokusa patrzenia tylko po ludzku. Nawet, jeśli na co dzień chodzi się w obecności Boga.
Pokusa ta ujawnia się szczególnie w momentach, kiedy stajemy w obliczu czegoś nam nieznanego, tajemnego. Ileż lęku, strachu, ileż niewiadomych, znaków zapytania (np. w kontekście rozpoczynającego się roku akademickiego) towarzyszy nam na co dzień?
Trzeba trochę wewnętrznej dyscypliny i samozaparcia, żeby nie ulec patrzeniu na nasze życie tylko po ludzku. Potrzeba wiary i zaufania Panu Bogu. Potrzeba postawy zawierzenia. Módlmy się więc o nią:
Ojcze, który każdego dnia objawiasz się w pięknie otaczającego świata,
Synu, który przychodzisz do mnie na Eucharystycznym Stole,
Duchu Święty, który towarzyszysz mi na kartach Pisma Świętego,
spraw, aby moja wiara była radosna.
Żeby dawała pokój i szczęście mojemu duchowi,
żeby usposabiała mnie do rozmowy z Bogiem
i do dawania świadectwa ludziom.
Żeby promieniowała tym świętym obcowaniem,
a kiedyś doprowadziła mnie do wiecznej chwały. Amen