Wierzyć w TAKIEGO Jezusa…
Ewangelia wg św. Łukasza 5,12-16
Gdy Jezus przebywał w jednym z miast, zjawił się człowiek cały pokryty trądem. Gdy ujrzał Jezusa, upadł na twarz i prosił Go: «Panie, jeśli chcesz, możesz mnie oczyścić». Jezus wyciągnął rękę i dotknął go, mówiąc: «Chcę, bądź oczyszczony». I natychmiast trąd z niego ustąpił. A On mu przykazał, żeby nikomu nie mówił: «Ale idź, pokaż się kapłanowi i złóż ofiarę za swe oczyszczenie, jak przepisał Mojżesz, na świadectwo dla nich». Lecz tym szerzej rozchodziła się Jego sława, a liczne tłumy zbierały się, aby Go słuchać i znaleźć uzdrowienie ze swych niedomagań. On jednak usuwał się na miejsca pustynne i modlił się.
Szczęściarz z tego trędowatego. Krótka wymiana zdań i już:
– Jeśli chcesz…
– Chcę.
Obaj chcą, więc jest cud.
Łatwo jest wierzyć w TAKIEGO Jezusa. Łatwo jest wierzyć w Jezusa, który myśli tak, jak my; który czuje tak, jak my; który chce tego samego, czego chcemy my. Łatwo wierzyć w Jezusa, który dokonuje cudów na zawołanie. Ale przecież nie zawsze tak jest.
Nieraz ludzie całymi latami wołają i proszą, ale cudu nie ma. Często nawet sprawy mają się jeszcze gorzej. Nieraz można odnieść wrażenie, że… Jezus nie chce. Tylko dlaczego?
Obraził się?
Nie kocha?
Nie jestem już dla Niego ważny?
Wtedy rodzą się różne pytania. Dlatego osobiście nie dziwię się ludziom, którzy w trudnych życiowych doświadczeniach i w momentach tego Jezusowego milczenia zwyczajnie tracą wiarę. Zwłaszcza wtedy, gdy nie była ona wcześniej jakoś mocno zakorzeniona. Poczucie odrzucenia i zapomnienia przez Boga bywa czasem nie do zniesienia.
Ale czy nie po to właśnie, byśmy w takich chwilach nie zostali zupełnie sami, Bóg dał nam wspólnotę Kościoła? Mamy wokół siebie innych, a inni mają nas. Pytanie tylko, na ile potrafimy być blisko tych, którzy potrzebują naszej obecności.